Jurorzy byli bardzo podzieleni
25.10.2010 16:09
Niektórzy uważali, że nikt nie zasługuje na pierwsza nagrodę - zdradza Adam Harasiewicz, juror Konkursu Chopinowskiego.
Gość Jedynki, laureat Konkursu Chopinowskiego z 1955 roku przyznał, że Yulianna Avdeeva, która wygrała tegoroczną edycję konkursu nie była jego faworytką.
- Ja osobiście też nie bardzo ją preferowałem, ale ona była bardzo wyrównana i może to spowodowało, że osiągnęła pierwszą lokatę - mówił Harasiewicz.
Pianista opowiadał, że w jury było wielu, którzy widzieli dwie pierwsze nagrody.
- Poza mną dwie pierwsze nagrody dawał Paleczny, typował Avdeeve i Wundera - zdradzał szczegóły Harasiewicz.
Natomiast zdaniem przewodniczącego jury, profesora Jasińskiego nikt nie zasługiwał na pierwsze miejsce.
- Jasiński dawał drugą nagrodę Wunderowi, a dopiero czwartą Avdeevej - powiedział na antenie Jedynki.
Zdaniem pianisty wskazanie zwycięzcy to także kwestia gustu. Jedni lubią emocjonalną grę, a inni intelektualną.
- Niektórzy bardzo wybitni jurorzy uważali, że druga nagroda należy się Bułgarowi, który zdaniem ogółu był za bardzo oddalony od Chopina - opowiadał w rozmowie z Adamem Rozlachem.
Avdeeva wygrała z Wunderem różnicą jednego punktu. Różnica wzięła się ze skrajnych ocen jednego z jurorów.
- W jury zasiadała pianistka z Japonii, która na przykład w ogóle nie widziała Ingolfa Wundera w finale. Potem żałowała swojego werdyktu, ale mimo to przyznała mu szóste miejsce - opowiadał Harasiewicz.
Zdaniem gościa Jedynki im większe jury tym większe szanse na to, że "prawda dojdzie do głosu". Harasiewicz zapytany o to, jak doszło do kontrowersyjnego werdyktu jury i przyznania pierwszego miejsca Avdeevej odpowiedział, że zabrakło dyskusji i czasu.
- Tu była kwestia komputerowa. Jeżeli byłaby jakaś dyskusja, jakby każdy powiedział co o tym myśli, to może by do czegoś doszło - tłumaczył Harasiewicz.
Pianista dodał także, że wyniki konkursu zależą od punktacji, a ta jest wyliczana arytmetycznie.
- Niektórzy dawali dla Avdeevej pierwszą nagrodę, a inni na przykład dopiero czwartą i to się dzieliło arytmetycznie – mówił Harasiewicz.