http://www2.polskieradio.pl/eo/dokument.aspx?iid=10171
Rozmowa z szefem polskiej dyplomacji
30.04.2004
RADIO POLONIA: Jaka refleksja towarzyszy panu, jako człowiekowi niezwykle zaangażowanemu w proces przywracania Polski na łono europejskiej rodziny, w dniu wejścia Polski do Unii Europejskiej?
MIN. WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ: Poczucie ulgi i satysfakcji ze świadomością, że było to parę bardzo trudnych lat wymagającej, wielkiej pracy. Jednocześnie mam świadomość, że to nie jest koniec. W tej chwili stajemy się członkiem Unii, więc zmienią się nasze obowiązki wobec partnerów, ale także wobec siebie. Gra będzie się toczyła o zdolność wykorzystania członkostwa. A to dlatego, że można je wygrać - albo przegrać. Zależy to od naszej zdolności do budowania wizji, która pozwoliłaby nam wyobrazić sobie Polskę za 10 – 15 lat i w związku z tym lepiej zrozumieć, co trzeba robić, żeby do takiego pożądanego stanu dojść. Po drugie - wymagać to będzie wielkiej operatywności, wielkiej ruchliwości, wielkiej elastyczności, dostosowywania się do sytuacji, największego optymizmu. My, Polacy, mamy jakby genetycznie zakodowaną większą skłonność do pesymizmu niż optymizmu, mimo, że życie daje nam kolejne powody do zadowolenia - przy zrozumieniu oczywiście wszystkich problemów jakie mamy, jakie zapewne nadal będziemy mieli. Wiele narodów w Europie - jak sądzę - chciałoby się dziś zamienić z nami swoim położeniem, miejscem i chciałoby być w naszej sytuacji – sytuacji państwa, które po co najmniej 10 latach bezpośrednich wysiłków europejskich i po 15 latach bolesnych przekształceń i reform zyskało tę wielką szansę.
RADIO POLONIA: Czy mamy wizje obecności Polski w Unii Europejskiej, czy będziemy krajem znaczącym?
MIN. WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ: My tę wizję budujemy, tworzymy. Stało się nieco przypadkowo, że końcowa faza przygotowań do członkostwa pokrywa się w czasie z wielka pracą nad nowym kształtem Unii Europejskiej. Mam na myśli prace nad traktatem konstytucyjnym. Tak więc zostaliśmy postawieni w sytuacji, w której trzeba było natychmiast określić się zarówno gdy chodzi o wizje tego kształtu w Unii, jak i gdy chodzi o sposób dochodzenia do wspólnych decyzji. I przy wszystkich kontrowersjach, które to wywołało, zasygnalizowaliśmy bardzo silnie, że z wielką powagą podchodzimy do idei partnerstwa jednakowego udziału, prawa do współkształtowania przyszłej Unii. Wszyscy muszą zrozumieć, że to co się zdarza 1 maja to nie jest techniczna zmiana, polegająca na tym, jakieś 10 krajów przyłącza się do innych 15-tu. Powstaje nowa jakość. Unia 25 krajów będzie jakościowo i filozoficznie inna od Unii dotychczasowej, w tym znaczeniu, że wszyscy, a więc także po raz pierwszy ci, którzy przez powojenna historię zostali pokrzywdzeni, uzyskują jednakowe prawo głosu o sprawach europejskich. To odpowiada i naszym doświadczeniom historycznym, i naszemu wyobrażeniu o sobie, o swoich prawach, o swoim miejscu. Natomiast oczywiście musimy odrabiać lekcję, którą kraje 15-tki odrobiły już w przeszłości w przyspieszonym tempie. My musimy dostosowywać na przykład swoją wizję polityki zagranicznej do wymiaru ogólnoeuropejskiego. Musimy w tej chwili myśleć o przyszłości polityk gospodarczych Europy z nowej perspektywy. Nie możemy się ograniczyć wyłącznie do myślenia o przyszłości poszczególnych sektorów naszej gospodarki. Musimy myśleć o przyszłości całej Europy, bo w tej chwili jesteśmy elementem Wspólnoty i to, co będzie się działo z Europą, będzie po prostu także naszym losem. Przykładowo musimy być bardziej zdolni do większego wysiłku na rzecz budowania tzw. gospodarki opartej na wiedzy, a więc większego inwestowania w naukę, w edukację, niż do tej pory, nawet jeżeli będzie to wymagało podjęcia kolejnych bolesnych wysiłków, bo przecież wiadomo, że pieniędzy na wszystko nie wystarcza. (opr.ep)