http://www2.polskieradio.pl/eo/dokument.aspx?iid=30792

Czytelnictwo prasy podziemnej w latach 80-tych

15.12.2005
Niezależne oficyny wydawnicze w PRL – A. Mielczarek, Stowarzyszenie „Wolne Słowo”
REP.:

RADIO POLONIA: Stowarzyszenie Wolnego Słowa przy udziale Agencji Badawczej GFK Polonia i Urzędu Miasta Warszawy przeprowadziło badanie dotyczące czytelnictwa czasopism podziemnych z lat 80-tych oraz tego, jak potoczyły się po ‘89 roku losy działaczy podziemia niepodległościowego z lat 80-tych. Jak wyglądało czytelnictwo prasy podziemnej?

ADAM MIELCZAREK Stowarzyszenie Wolnego Słowa: Jesteśmy zaskoczeni in plus jeśli chodzi o dostęp do wydawnictw podziemnych w latach 80-tych. Wyniki są wręcz zaskakująco dobre, choć może na miarę współczesności i współczesnej dostępności legalnych gazet, za posiadanie których się nie idzie do więzienia, to nie mamy czym zaimponować. Niemniej jednak 25% społeczeństwa, które miało dostęp do wydawnictw podziemnych w skali ogólnokrajowej - z naszego punktu widzenia to duży sukces, bo taki właśnie osiągnęliśmy wynik dla średniej ogólnopolskiej. Oczywiście osób, które miały w miarę stały dostęp, jest już mniej - jest to 11% całej dorosłej ówczesnej populacji. Znacznie lepsze wyniki osiągamy oczywiście w dużych miastach czy w środowiskach inteligenckich. Zrobiliśmy przeliczenie, jak sprawa wygląda w miastach powyżej 200 tys. Mieszkańców. W Polsce jest 18 takich miast, no i w miastach tej wielkości około połowa ludzi deklaruje, że miało w rękach wydawnictwa podziemne w latach 80-tych. Jedna czwarta deklaruje mniej więcej stały dostęp.

RADIO POLONIA: A co z wynikami drugiego z badań - co one pokazały?

ADAM MIELCZAREK: Badanie dotyczy współczesnej aktywności dawnych działaczy podziemia. Mówimy tylko o warszawskich działaczach. Nasza próba to 150 osób, które były działaczami kolportażu wydawnictw podziemnych w Warszawie w latach 80-tych. Zaczynając ten projekt zakładaliśmy sobie, że jest to grupa ludzi o szczególnych predyspozycjach do aktywności społeczno-politycznej. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy ta aktywność znajduje upust również w wolnej Polsce. Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Z jednej strony dawni działacze podziemia są obecni i aktywni przede wszystkim w organizacjach pozarządowych. Z drugiej strony jest ich zaskakująco mało w polityce i w instytucjach państwowych. To jest rzeczywiście pewne zaskoczenie, zwłaszcza że zadawaliśmy naszym respondentom pytanie, czy za czasów komunizmu wyobrażali sobie, że w wolnej Polsce mogliby zostać na przykład wybrani do parlamentu. Otóż jedna czwarta z nich mówiła, że tak, że wyobrażałaby sobie, że mogłaby podjąć taką działalność polityczną.

RADIO PLONIA: A myśli pan, że z czego to wynika? Działacz to nie to samo, co polityk?

ADAM MIELCZAREK: Na pewno działacz to nie to samo co polityk. Na pewno kolporter to jest specyficzna funkcja, bo to człowiek, który w podziemiu ryzykował więcej. Jest to osoba, która musiała z natury rzeczy kontaktować się z otoczeniem i ujawniać, że robi rzeczy, za które idzie się do więzienia. Dlaczego nie znaleźli się w instytucjach państwowych? Myślę, ze z dwóch przyczyn. Z jednej strony są to nonkonformiści - ludzie, którzy niekoniecznie się naginają do jakiejś dyscypliny i pewnie nie zawsze lubią mieć szefów. Ale z drugiej strony na pewno też jest tak, że państwo niespecjalnie ich do siebie zapraszało. (opr.ep)