Rafał A. Ziemkiewicz, publicysta
Rafał A. Ziemkiewicz
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Ponad połowa Polaków, bo aż 57 proc. uważa, że pomniki żołnierzy radzieckich należy zostawić tam gdzie są. 28 proc jest zdania, że trzeba je przenieść na najbliższy wojskowy cmentarz, ale tylko 8 proc. wyraziło przekonanie, że należy je usunąć. Tylko 7 proc. nie ma w tej sprawie zdania. Co to oznacza dla polskiej świadomości historycznej, jak Polacy w kontekście tych badań, tego sondażu patrzą na przeszłość?
RAFAŁ ZIEMKIEWICZ publicysta: Ten sondaż mnie zaskakuje, bo wiele ostatnio wykonywano badań, one dotyczyły na przykład zmiany nazw ulic i placów. Tu na pewno przyczyny są złożone, ale jedną z tych przyczyn niewątpliwie jest to, że bardzo duża część Polaków nie ma świadomości, że PRL był czymś złym. Nie uważa generalnie tej przeszłości za wartą odcięcia się. To jest dla nich po prostu kraj, w którym spędzili większość życia, kraj ich młodości. To im się źle nie kojarzy. O Katyniu się wtedy nie mówiło, o tych sprawach wiedzą ci, którzy wiedzieć chcieli. Dla większości Polaków PRL, jeżeli ma jakieś negatywne skojarzenia, to one się kończą tylko na kolejkach. Ja zwracam uwagę, że to jest w dużym stopniu powtarzalna większość te pięćdziesiąt parę procent, w rozmaitych badaniach wychodzi, że pięćdziesiąt parę procent to są ci, którzy nie chodzą do wyborów, to się ci którzy nie są zainteresowani zmianami, to się ci, którzy w ogóle jakoś tak zamknęli się w sobie i to jest też rezerwuar ludzi, którzy jako złote czasy wspominają czasy Edwarda Gierka. A ta symbolika im się po prostu kojarzy z tymi czasami.
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: To może rację mają ci, którzy powiadają, że trzeba patrzeć wyłącznie w przyszłość, a nad przeszłością postawić krzyżyk po prostu i do niej nie wracać.
RAFAŁ ZIEMKIEWICZ: Rzecz w tym, że nie da się patrzeć wyłącznie w przyszłość nie zdając sobie sprawy z przeszłości. Bo ta przyszłość z czegoś wynika. Ale też powiedziałbym, żeby to nie brzmiało tak jednoznacznie negatywnie, że z kolei też duża część Polaków, jeśli chodzi o te pamiątki po żołnierzach sowieckich ma taką świadomość, że to byli ludzie zasługujący na pomniki, może nie jako zdobywcy i wyzwoliciele, bo to nie do końca tak, żeby oni nas wyzwalali. Natomiast raczej jako męczennicy. Polacy mają świadomość tego, jak ogromne straty były Armii Czerwonej i jak byli traktowani żołnierze sowieccy przez swoich dowódców, jak byli posyłani na śmierć i po prostu uważają, że za to jakieś upamiętnienie im się należy. Choć niekoniecznie ma to oznaczać upamiętnienie w formie tych jakichś okropnych obelisków, które tak naprawdę przecież nie miały upamiętniać ofiar Armii Czerwonej tylko po prostu być świadectwem podboju, takim jednoznacznym znakiem, że tu jest terytorium radzieckie i tak już na zawsze zostanie.
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: W tym sondażu ważną różnicą była różnica wieku u respondentów. Respondenci starsi, powyżej 29 roku życia czy nawet ci powyżej 40 roku życia częściej mówili o pomnikach żołnierzy radzieckich jak o pomnikach wyzwolicieli. Natomiast respondenci młodsi poniżej 30 roku życia jako o pomnikach zniewolicieli. Czyli zatem wiek miał tutaj największe znaczenie.
RAFAŁ ZIEMKIEWICZ: W Polsce nie było jakiejś spektakularnej katastrofy komunizmu. W związku z tym nie było też żadnego symbolicznego rozliczenia, przełamania. Nie było czegoś takiego, czym był upadek muru berlińskiego w Niemczech. Zresztą Niemcy to jest inna sytuacja, bo nie było Polski Zachodniej tylko był jeden kraj polski, więc Niemcy mieli inną zupełnie sytuację. Ale nie było rewolucji nawet aksamitnej, nie było strzelaniny, jak w Rumunii. Tamten ustrój się skończył jakoś tak miękko, niepostrzeżenie i w atmosferze takiej, że opozycjoniści wcześniej zwalczający PRL pojawiali się w telewizji i nagle zaczynali go chwalić. Nagle mówili, że komuniści źli nie byli, że są fajni, bo się jednak dogadali, bo jednak ustąpili, bo pokojowo odeszli. I to wszystko spowodowało, że z tych wszystkich krajów pokomunistycznych w Polsce jest największe takie zagubienie, zwłaszcza właśnie tego pokolenia, które w PRL-u rosło i które wcale nie widziało jakiegoś spektakularnego upadku, który mógłby przekonać jednoznacznie, że trzeba odrzucić to, co tam było. Ludzie młodsi, którzy już nie znają tego z autopsji, siłą rzeczy dowiadują się o historii i nie są obciążeni tym sentymentem, że ja tam żyłem, tylko po prostu dowiadują się z historii pewnych faktów. To jest oczywista sprawa, że mają na to inne spojrzenie.