Przejechane 21000 km
Motocykliści czekają na Państwa wskazówki i rady w podróży: motocykle@polskieradio.pl

120
Dzień


przejechane: 17500
kraj: Wielka Brytania
miasto: Londyn
Dzien 120 – O tym, że to prawie koniec

Przepraszamy wszystkich za chwilową ciszę. Wszystko przez walkę z US Customs w Miami, następnie podróżą do Europy, a później z custom house w Londynie. Ale wygraliśmy, w przeciwieństwie do naszych piłkarzy. Bo też w przeciwieństwie do nich lubimy walczyć. A nie było łatwo. Po heroicznym boju na wszystkich frontach, zaangażowaniu ambasady polskiej w USA, ambasady USA w Polsce, urzędnika w Waszyngtonie, pani prezes Yamahy Poland i jeszcze kilku instytucji, dotarły do nas w  końcu oryginały dokumentów z Warszawy, których żądał ten potwór bez brwi z Miami. Udaliśmy się z teczką grubości akt łódzkiej ośmiornicy do US Customs i… oficer przy okienku stwierdził, że jak przyjechaliśmy do san Francisco, to tylko stamtąd możemy wyjechać. Bzdura jakich mało, ale jak urzędnikowi USA powiedzieć, że gada bzdurę, wiedząc że w tym momencie tylko od niego zależy, czy uzna ważność dokumentów, czy nie. Trochę to trwało, poszedł sprawdzać, my swoje on swoje, ale dało się go przekonać. Denerwowałem się, jak przed maturą, a Tomek, co najmniej jak Otylia Jędrzejczak przed startem na igrzyskach.  A trwało to wszystko cały dzień. W końcu przyjęli. Yuuupppiii! Tyle tylko, że oficjalnie dokumenty mogli przyjąć dopiero następnego dnia, a następnie, od jeszcze następnego mają trzy dni robocze na ewentualna inspekcję motocykli, stojących w magazynie linii lotniczych. A ponieważ akurat wypadał weekend, sprawa przeciągnęła się prawie o tydzień. W tej sytuacji nie było sensu czekać w Miami, bo tydzień już nam w zupełności wystarczył, ani w Londynie, bo w pracy mogliby nie zrozumieć :-) Wróciliśmy więc na chwilę do Warszawy i po kilku dniach ruszyliśmy do Londynu po odbiór Tenerek. W Londynie poszło dosyć gładko, choć przez chwilę znowu zrobiło się nieciekawie. A to dlatego, że co innego mówił agent, co innego, celniczka, a co innego jej szefowa z Manchesteru. Ostatecznie panie doszły do porozumienia i powiedziały „jesteście wolni”. Uwalnianie motocykli ze skrzyń zajęło nam mniej niż zmiana nosa w bolidzie F1. Dobra, trochę przesadzam, ale  zrobiliśmy to super sprawnie. Po pierwsze dlatego, że mamy już doświadczenie, a po drugie Tomek przytargał z Warszawy taki łom, że i twierdza Tower w Londynie nie miałaby z nami szans. Na koniec została ostatnia przeszkoda do pokonania. Przed transferem motocykli, musieliśmy wypompować benzynę w Miami. Ale uznaliśmy, że coś tam musiało zostać. Pytanie czy to coś starczy na dojechanie do stacji. Starczyło połowicznie, to znaczy w jednym motocyklu. Drugi zatrzymał się 400 metrów przed stacją, więc czekała nas solidna zaprawa ala bobsleighowa. Ale jakie to ma znaczenie, przy tym, co przeszliśmy do tej pory! Luz blues!


Z tego wszystkiego nie zdążyłem opowiedzieć o shake’ach w „Robert jest tutaj” i o delfinach (tych z Miami, bo w Warszawie też nam kilka).Trudno, może przy innej okazji. Teraz najważniejsza jest trasa powrotna, którą obiecaliśmy zamieścić na stronie, jak już będziemy wiedzieli co i jak. A zatem wiemy. Z Londynu dojechaliśmy do Dover i stąd płyniemy do Callais (była taka szanta „Do Callais”). Z Callais jedziemy do Hannoveru (przez Brugię). Z Hannoveru mamy zamiar dojechać w sobotę do Poznania. I ostatni etap chcemy pokonać w niedzielę i zameldować się przed Myśliwiecką 3/5/7 w Trzeciej Stronie Medalu. TSM zaczyna się 17, a wcześniej o 14 jest F1 na Monzy, a później mamy nadzieję finał mistrzostw Euorpy w siatkówce z Polakami, więc może dojedziemy przed 17. Sam nie wiem. Zdecydujemy w sobotę i damy znać o której dokładnie ruszamy i której dojedziemy. Wszystkich serdecznie zapraszamy przed Trójkę, a także do towarzyszenia nam na trasie.  Żeby było łatwiej, obiecuję rozpisać to dokładnie. To znaczy, z którego miejsca ruszamy w sobotę i o której przed Trójkę dojedziemy. Ale z doświadczenia wiem, że trzeba się wstrzymać,  bo jeśli napiszę dziś, to wszystko się posypie. A zatem szukajcie komunikatu w sobotę na naszej stronie. Na razie muszę kończyć, bo na promie tak buja, że rozmywają mi się literki na laptopie, a to nie wróży niiiiiic doaberagooo,aaaaa do usłyaeazniea

Gadsipoereek

YamahaCastrolLiberty MotorsCX-80Hator MediaDziennik.pltvp2TravelerWirtualna Polska