Svefns og voku skil - Arstidir -Arstidir (listopad 2011)

Poprzednia płyta Arstidiru dotarła do mnie po wielu próbach wyproszenia jej od zespołu. Teraz jestem dumnym posiadaczem kolejnej i nie trwało to tak długo, bo jak się okazało managerką formacji jest moja dobra znajoma, przyjaciółka z Moskwy, Maria - dlatego tu duży ukłon w jej stronę, bo wraz z egzemplarzem do grania, przybyły pocztą i płyty dla słuchzaczy Ossobliwości i niedługo staną się łupem melomanów z refleksem.
Poprzednia płyta szła długo, bo jak Państwo pamiętają, onegdaj wybuchł wulkan na Islandii i sparalizował komunikację. paczka utknęła na wyspie...

Co do nowej płyty to jest czego słuchać, aczkolwiek wielu znawców pieśni zwraca uwagę na to, że na styku słowa i muzyki tworzy się nowa jakość, że aby ją w pełni docenić, należy znać tekst pieśni. Też cenię sobie taką wiedzę i tu z niepokojem zauważam pewne trendy u Skandynawów. Finowie jeśli zamieszczają teksty fińskich piosenek, spiewanych w rodzimym języku, to zamieszczają fińskie oryginały nie siląc się na tłumaczenie. Efektem takich zabiegów może być zainspirowanie słuchacza do domowego karaoke. Otóż z Arstidirem jest podobnie. 12 piosenek o czymś. Domyślać nam się przyjdzie o czym, ale może i jest to pomysł, by zatrudnić naszą wyobraźnię...
Portugalski smuteczek - sodade i amerykański blues to nic w porównaniu z tym, co proponują nam Islandczycy. Mają chyba w sprawie depresji o wiele więcej do powiedzenia niż mieszkańcy południowych rejonów, ale to co dla Portugalii jest wyjątkowym uczuciem tu jest normalką, do tego stopnia, że nikt tego nie nazywa...
Co jednak powiedzieć trzeba - smutek po islandzku jest piękny i to co proponuje nam Arstidir to muzyka na jesienną słotę utkana z brzmienia smyków splecionego z pięknymi męskimi głosami. Całość nazwałbym dark folkową albo jakims akustycznym gotykiem, muzyką której nie łaczyłbym z filmem, raczej z literaturą. Islandia od wieków słynie z tradycji poetyckich i jak sądzę, Arstidir jest godnym następcą tych, którzy układali wiersze i śpiewali je zarówno w starszej jak i w nowszej manierze. Nowe czasy, wpływy z innej wyspy, ale to akurat nie powinno dziwić, bo północ rozsiana na skrawkach lądu otoczonych zimnymi wodami to wielka republika nie tylko rybacko-kupiecka ale i poetycko-muzyczna.
Co miłe jest w przypadku Arstidira to to, że nie dzieli on w swej sztuce sztuki na poważną i popularną. To tradycja dawnych pieśni, to również tradycja klasyczno salonowa związana tu z popową balladą, to muzyka dawna ale tez i brzmiąca zadziwiająco nowocześnie, niemalże z przyszłości.

No i na zakończenie - to muzyka prosta jak podanie ręki. Trafia prosto w serce. Nie sądzę, by udało się znaleźć takl łatwo artystów, których muzyka jest tak, rzekłbym ujmująca i intymna...

podpis:

mail:

komentarz:

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Polskie Radio S.A. nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Komentarze zawierające wulgaryzmy (art. 3 Ustawy o języku polskim z dnia 7 października 1999r.), będą usuwane.