18.10.2011
Nad "Białym małżeństwem"...Komentarze (2)

Witam na moim blogu! Mam lekką tremę – tak bywa w życiu z ludźmi, rzeczami, czynnościami, czy sprawami, poznawanymi i robionymi po raz pierwszy. Każdy kiedyś ząbkował! Nie ważne ile masz lat, początki są zawsze trudne... Ale ponieważ potrzeba wyrażenia czegoś na piśmie porządkuje myśli, cieszę się z tego nowego doświadczenia i mam nadzieję, że będę umiał podzielić się z Wami moimi wrażeniami i przemyśleniami z pracy w studiu radiowym... No to już wiecie o czym będę tu pisał: o Teatrze Wyobraźni i o spotkaniach z artystami, dzięki którym powstają słuchowiska, o autorach, kompozytorach, muzykach, realizatorach dźwięku i o ludziach najważniejszych w teatrze radiowym – o aktorach.

W tym roku dziewięćdziesiąte urodziny obchodzi wybitny polski poeta i dramaturg Tadeusz Różewicz. To autor bardzo ważny dla mojego pokolenia. W czasie studiów graliśmy w teatrze studenckim spektakl oparty na jego sztuce: "Świadkowie albo nasza mała stabilizacja". Pamiętam te emocje. Był twórcą awangardowym, świadkiem zagłady i totalitaryzmu, otwierał teatr na egzystencjalizm, groteskę, eksperyment formalny, teatr absurdu, faktu, ulicy, gazety. Poeta i dramaturg uniwersalny, a jednocześnie bardzo polski, mocno osadzony w historii, literaturze i poezji, w swoich dramatach stawiał ważne filozoficzne pytania, dotyczące naszej tożsamości, sensu życia, miłości, samotności i śmierci.

"Białe małżeństwo" – dramat Tadeusza Różewicza z 1973 roku, współcześnie odczytany, zaskakuje swoją witalnością, humorem, odwagą w ukazywaniu prawdy o naszych pragnieniach i popędach, rozwichrzoną konstrukcją i przewrotną puentą. Jest w nim też zawarta historia prawdziwa, czyli epizody z życia młodopolskiej poetki Marii Komornickiej i jej przemiana w Piotra Odmieńca Własta. Sceny z życia dwóch dorastających dziewczyn, Bianki i Pauliny, wychowywanych w tradycyjnym domu u schyłku XIX wieku, z dominującym ojcem – samcem alfa, udręczoną, oziębłą matką, zdziwaczałym seksualnie dziadkiem i libertyńską ciotką, młodych dojrzewających kobiet, które próbują odnaleźć swoją tożsamość. Seksualność człowieka to siła, która napędza większość naszych marzeń, pragnień i działań, to również pułapka w którą wpadamy już w dzieciństwie i z której uwolnić może nas tylko starość i śmierć. Los kobiet w patriarchalnym świecie, problem dojrzewania, transseksualizm jako próba buntu, wyłamania się z zastanych reguł i praw społecznych, miłość – ta pierwsza, niewinna i ta ostatnia, rozpaczliwa – cielesność rodząca pożądanie i grzech, to sprawy którymi pulsuje dramat Różewicza, ważne i ponadczasowe. A wszystko wypełnione emocjami, anarchią i groteską.

Sztuka "Białe małżeństwo" daje szanse młodym aktorom do zmierzenia się z własną wrażliwością i talentem, a w teatrze radiowym, gdzie dominuje słowo, jest próbą umiejętności warsztatowych: słuchania partnera i rozmowy z nim, otwierania się, wyrażania słowem prawdziwych uczuć i emocji, jest świetnym treningiem wyobraźni. Do współpracy zaprosiłem młodych absolwentów Akademii Teatralnej: Martę Kurzak, Martę Chyczewską, Kamila Dominiaka i dałem im szansę zmierzenia się w studiu radiowym z radiowymi mistrzami: Danutą Stenką, Marią Pakulnis, Joanną Jeżewską, Ignacym Gogolewskim i Andrzejem Grabowskim. Młodych aktorów widziałem w ich spektaklu dyplomowym w Akademii Teatralnej – Jarosława Iwaszkiewicza „Pannach z Wilka”. Bardzo mi się podobali – młodzi, przejęci, grający jasno, prosto i ze zrozumieniem. Bianka, Paulina i Beniamin z „Białego małżeństwa” musieli być młodzi! Ważne było też to, że obie Marty i Kamil znają się i, co było widać, lubią. Spotkaliśmy się na próbach w studiu (co nieczęsto się zdarza), rozmawialiśmy o tekście, o postaciach, które mieli zagrać, pokazałem Im trochę kuchni radiowej i opowiedziałem o swojej wizji słuchowiska. Czytaliśmy sceny od razu ustawiając sytuacje mikrofonowe. W teatrze radiowym, bez dekoracji i kostiumów aktor bez przerwy musi posługiwać się wyobraźnią, żeby stwarzać miejsca, w których dzieje się akcja, a których fizycznie nie ma – las, kościół, salon, łóżko z pościelą, konfesjonał, a także te wewnętrzne plany – sny, koszmary, marzenia, obsesje. Była w tym, jak zwykle niezła zabawa. Ale najważniejsze, że poznali nowe miejsce, oswoili ze mną, z tekstem i z planami mikrofonowymi. Widziałem w czasie nagrania jak byli skupieni i z jakim przejęciem podglądali doświadczonych aktorów.

Z tego spotkania powstało słuchowisko, będące radiową adaptacją dramatu Tadeusza Różewicza, które stereofonicznie zrealizował Maciej Kubera, a oprawił muzycznie Tomasz Obertyn. Nieśmiało sądzę, że jest to dla całego zespołu próba udana. Co niniejszym, własnymi słowami tłumaczy i poświadcza, sprawca całego przedsięwzięcia i reżyser – Waldemar Modestowicz

Więcej »Komentarze (2)