Koniec lata w PZPN to jeszcze nie wiosna dla polskiej piłki

Rezygnacja Grzegorza Laty z kandydowania w wyborach na prezesa PZPN to dopiero początek walki o rewolucję w polskim futbolu. Przysłowiowy "beton" będzie się bronił do samego końca - ich albo samego związku.

Grzegorz Lato poniósł totalną klęskę. Nie ma się co oszukiwać, że zrezygnował ze startu w wyborach na prezesa PZPN "dla dobra polskiej piłki". Odchodzący w otchłań zapomnienia szef piłkarskiej centrali po prostu nie zebrał wystarczającej liczby głosów poparcia. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że gdyby było inaczej - trzymałby się stołka do ostatniej chwili?

Fakt, że Laty nie poparli nawet zatwardziali działacze tylko pokazuje, jak tragicznie prowadził on związek. Za jego 4-letniej kadencji w PZPN-ie co chwila wybuchały afery, a prezes przy każdej wpadce zachowywał się, jak rozwydrzony bachor, który chowa się za spódnicą mamy (w tym przypadku - UEFA i FIFA).

Polska piłka na samym dnie

Afera z budową nowej siedziby PZPN, skandal z orzełkiem na koszulkach reprezentacji Polski, nieciągnące się sprawy korupcyjne, podejrzane interesiki z firmą Sportfive, które zakończyły się pokazaniem meczów reprezentacji w płatnym systemie pay-per-view, czy wreszcie chory pomysł z Klubem Kibica Reprezentacji Polski - to tylko niektóre przykłady na niekompetencję Grzegorza Laty i spółki.

Do tego dochodziła arogancja i buta PZPN. Dokładnie widzieliśmy bezczelne teksty w mediach, zaciemnianie rzeczywistości, czy kompletny brak skruchy, gdy cała Polska obserwowała bagno, w jakie wprowadzał nas były reprezentant Polski ze swoją świtą. Wszystko na forum publicznym - ustami samego prezesa lub rzecznik Agnieszki Olejkowskiej. Aż strach pomyśleć, jak ta ekipa zachowuje się, gdy obok nie ma kamer. Jedna z moich koleżanek, która była kelnerką w jednym z sopockich lokali, odpowiadała mi w jaki stan potrafią wprowadzić się "prominentni" działacze piłkarskiej centrali. Obmacywanie kelnerek i żłopanie (nie mylić z piciem) alkoholu to najłagodniejsze fragmenty historii.

Były też inne wpadki wizerunkowe, jak zwolnienie trenera kadry - Leo Benhakkera na wizji, zamiast po rozmowie w cztery oczy. Smutne. Kompletny brak wyczucia. Były też te śmieszniejsze, jak próba zmierzenia się z językiem angielskim.



Ostatecznym ciosem była sportowa klęska Biało-czerwonych na Euro 2012. Cieszę się, że przynosi ona efekty - choćby w takim wymiarze, jak wyeliminowanie obecnego szefa PZPN z dalszego życia publicznego.

Będzie mi brakować co najwyżej jego głupich, choć czasem śmiesznych dowcipów, jak słynny kawał o biegu na setkę.



To jeszcze nie koniec walki

Nie można jeszcze ogłaszać triumfu i liczyć na rewolucję w polskim futbolu. Do 26 października, gdy wybrany zostanie nowy szef piłkarskiej centrali, zostało jeszcze wiele czasu i wszystko się może zdarzyć. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby okryty niesławą były sekretarz związku - Zdzisław Kręcina powstał niczym feniks z popiołów i przejął schedę po Lacie. Wybór Edwarda Potoka, czy Stefana Antkowiaka byłby równie tragiczny. Nagle Ci skruszeni działacze odcinają się od wszelkich działań PZPN z ostatnich lat, a przecież współdziałali w niszczeniu polskiej piłki za kadencji Laty.

Jedynym wyjściem jest nowe otwarcie - możliwe tylko w przypadku dwóch kandydatów. Zbigniew Boniek i Roman Kosecki nie są oczywiście idealnymi pretendentami na stanowisko prezesa PZPN. Obaj mają swoje własne interesy, obaj nie są niezależnymi fachowcami. Znają jednak środowisko i z pewnością są jedyną szansą na lepsze czasy dla polskiego futbolu. Jeśli uda im się pozbyć skostniałych działaczy, jak Antoni "sprzed kominka" Piechniczek, czy młodych karierowiczów, którzy zaprzedali duszę, jak - Agnieszka Olejkowska - być może jest jeszcze nadzieja.

Umówmy się - gorzej niż za Laty być chyba nie może. Choć w sumie to samo mówiono, gdy odchodził Michał Listkiewicz, a w glorii chwały zastępował go właśnie legendarny napastnik reprezentacji Polski...

 
podpis:

mail:

komentarz:

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Polskie Radio S.A. nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Komentarze zawierające wulgaryzmy (art. 3 Ustawy o języku polskim z dnia 7 października 1999r.), będą usuwane.