• Polska polityka zagraniczna
  • 22.03.2005
RADIO POLONIA: Panie ministrze, w swoim wykładzie o polskiej polityce zagranicznej wskazał pan na kilka ważnych elementów - m.in. powiedział pan, że najważniejsza dla Polski jest obecność od blisko roku w Unii Europejskiej. Co to znaczy dla polityki zagranicznej?

MIN. ADAM ROTFELD: To wręcz fundamentalna zmiana, ponieważ Polska jest nie tylko państwem narodowym. Polska jest państwem, które odzyskało swoją suwerenność narodową stosunkowo niedawno i dla nas właściwe zrozumienie tego, że Unia Europejska jest nową jakością, która wymaga od nas z jednej strony przekazania pewnych funkcji na rzecz władz Unii, ale dzięki temu rozszerzenie swojej możliwości oddziaływania na świat, jest rzeczą zupełnie fundamentalną. To znaczy, że nieporównanie łatwiej jest tego typu rozwiązania przyjmować dla tych państw, które nigdy nie utraciły niepodległości, jak na przykład Szwecja czy Wielka Brytania niż dla państw, które cenią sobie jako najwyższą wartość własną suwerenność. I rzecz polega na tym, że w dzisiejszym świecie ta suwerenność może być realizowana w większym wymiarze i lepiej w ramach Unii, niż poza Unią. Innymi słowy zjednoczenie, jedność, integracja jest bardzo ważnym elementem nowego typu stosunków międzynarodowych.

RADIO POLONIA: Powiedział pan również, że kolejne elementy naszej polityki zagranicznej to Ukraina i Rosja, że pomarańczowa rewolucja była takim testem, z którego zdaliśmy egzamin.

MIN. ADAM ROTFELD: Co się tyczy Ukrainy - to jest nasz naturalny, największy sąsiad na Wschodzie, bo z Rosją mamy granicę tylko w Obwodzie Kaliningradzim. Na Ukrainie dokonał się przełom - pokojowa transformacja Ukrainy, a Polska okazała się najważniejszym sojusznikiem narodu ukraińskiego i to wsparcie, które Ukraińcy odczuwali, to było nie tylko wsparcie oficjalnych przedstawicieli państwa polskiego, ale wsparcie od społeczeństwa polskiego. I z tego punktu widzenia uważam, że jest coś takiego zupełnie nowego - mówił o tym również pan minister Bronisław Komorowski - że w istocie rzeczy był to przykład, kiedy niezależnie od tego czy były partie opozycyjne czy koalicja rządowa, czy to był prezydent Kwaśniewski czy prezydent Wałęsa, wszyscy działali wspólnie. I efektem tego jest po pierwsze, że ta transformacja się udała. A po drugie, że jest to bardzo ważna inwestycja społeczeństwa polskiego na rzecz przyszłych stosunków z Ukrainą.

RADIO POLONIA: Ale powiedział pan, że szczególnie na Zachodzie rola Polski jest doceniana, natomiast musieliśmy za to zapłacić także pewną, dość wysoką cenę. Czy tą ceną są stosunki z Rosją?

MIN. ADAM ROTFELD: Są w jakiejś mierze. Jakkolwiek dla Rosji jest bardzo ważne zrozumienie tego, że w jej interesie jest demokratyczna Ukraina. I proces docierania do świadomości elit rosyjskich, że demokratyczna Ukraina, która będzie miała partnerskie stosunki z Rosją, jest w równym interesie Rosji co i Polski, jest dość długim i bolesnym procesem, ponieważ Ukraina od 1654 roku, czyli od Rady Perejasławskiej, była integralna częścią Rosji. Trzeba powiedzieć, że w znacznej części elit rosyjskich ta świadomość już jest, natomiast nie jest chyba powszechna. W efekcie Rosjanie uważają, że czynniki sprawcze tego, co się wydarzyło, leżały nie w świadomości Ukraińców, ale okolicznościach zewnętrznych. I ja uważam, że to po prostu jest pewien historyczny proces, musimy się z tym pogodzić, że wcześniej czy później będzie świadomość tego, iż stosunki Rosji z Ukrainą - dobre stosunki - będą traktowane jako coś naturalnego. Na razie jest pewien gniew, sprzeciw, niezadowolenie.

RADIO POLONIA: Jak zatem oceniłby pan obecne stosunki Polski i Rosji, nie tylko w kontekście Ukrainy, ale także wobec dyskusji, jaka się toczy na temat historii, na temat ewentualnego udziału polskiego prezydenta w obchodach 60 rocznicy zakończenia II wojny światowej?

MIN. ADAM ROTFELD: Bardzo ważnym elementem dla kształtowania stosunków jest obustronna, wzajemna wrażliwość na historię. Jest błędem oczekiwanie, że oto Rosjanie będą mieli taką koncepcję historii własnego narodu, jaką my mamy. Podobnie jak my nie będziemy przyjmować tej koncepcji, którą mają Rosjanie. Dam przykład, nie z dzisiejszych czasów - dla Rosjan Aleksander Suworow jest ikoną, dla Polaków jest tym rosyjskim dowódcą, który dokonał rzezi Pragi. W Rosji w ogóle nikt nie wie, że taka rzeź miała miejsce. Dla Rosji jest najważniejsze zdarzenie, które się kojarzy z nazwiskiem Suworowa. To samo dotyczy Fryderyka Wielkiego, który jest dla Niemców wielkim wodzem, dla Polaków jest tym, który uczestniczył w rozbiorach Polski. I mógłbym mnożyć te przykłady. Rzecz polega na tym, że nie należy dążyć do tego, żeby pisać jakąś jedną wspólną historię Europy. Rzecz polega na tym, że naród rosyjski był pierwszą ofiarą stalinowskiego terroru. Żaden naród na świecie nie ucierpiał od tego reżimu tak bardzo, jak naród rosyjski. Ja bym powiedział, że w Polsce bardzo często nie ma zrozumienia dla tej prawdy, że stalinowski reżim wyrządził ogromne krzywdy narodowi rosyjskiemu. My jesteśmy ofiarami tego reżimu w znacznym stopniu, ale pierwszą ofiarą był naród rosyjski. Innymi słowy: nas bardzo wiele łączy, nie tylko wspólne cierpienie, ale również wspólna walka przeciwko Rzeszy hitlerowskiej. Polacy walczyli i w Rosji, i na Zachodzie, i wewnątrz kraju przeciwko hitleryzmowi i wtedy to był element łączący.

RADIO POLONIA: Czyli powinien polski prezydent być w Moskwie?

MIN. ADAM ROTFELD: Absolutnie. Ja uważam, że jeżeli pani prezydent Łotwy decyduje się jechać to trzeba sobie powiedzieć szczerze, że dla niej to jest nieporównanie poważniejszy dylemat niż dla nas. Bo te trzy państwa utraciły swą niepodległość, były inkorporowane do Związku Radzieckiego.

RADIO POLONIA: Ale prezydent Litwy oświadczył, że nie pojedzie.

MIN. ADAM ROTFELD: Prezydent Litwy i prezydent Estonii oświadczyli, że nie pojadą. Ja uważam, że to jest ich dobre prawo, należy się odnieść do tego z szacunkiem, ale byłoby błędem z naszej strony, gdybyśmy to wprost naśladowali. Oni mają swoje motywy, jak powiadam – Litwa, Estonia i Łotwa utraciły niepodległość, przez 50 blisko lat były pozbawione niepodległości przez inkorporację. W Polsce, jakkolwiek mieliśmy ułomną niepodległość, jakkolwiek suwerenność była ograniczona, to jednak żyliśmy w swoim własnym państwie. I Polacy, którzy mogą dzisiaj demonstrować swoją własną dumę, godność i niezależność, powinni mówić własnym głosem. Ja w tej sprawie uważam, że jest stosunkowo łatwo znaleźć wspólny mianownik dla elit rosyjskich, które odnoszą się z szacunkiem do naszej kultury i do naszej historii jak i z władzami Rosji, które - jak powiedziałem - w wielu sprawach są w stanie zrozumieć motywy, jakimi się kierujemy, kiedy inaczej pojmujemy historię niż oni.

RADIO POLONIA: Powiedział pan panie ministrze, że w polityce zagranicznej ciągłość jest warunkiem skuteczności. Czy to, co pan czyni w polityce zagranicznej, jest ciągłością wobec działalności poprzedników?

MIN. ADAM ROTFELD: Ponad wszelką wątpliwość. Moją ambicją jest, ażeby to co zapoczątkował Krzysztof Skubiszewski, a kontynuowali profesorowie Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, a także Andrzej Olechowski, Dariusz Rosati i Włodzimierz Cimoszewicz - żeby te pozytywne elementy znajdowały odbicie w polityce polskiej w tym czasie, kiedy ja odpowiadam za Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Uważam, że ta polityka w istocie rzeczy została niejako w sposób bardzo dalekowzroczny pomyślana jako dalekowzroczna i mądra strategia przez dwóch wielkich publicystów :Miroszewskiego i Giedroycia, którzy w Kulturze Paryskiej sformułowali w istocie rzeczy fundamenty tego, co od ‘89 roku realizuja kolejni ministrowie. Jeśli mi się uda, żeby tak skutecznie robić to, co moi poprzednicy, to będę zadowolony z tego, że taką misje mi powierzono. (opr.ep)