- Podróże Ryszarda Kapuścińskiego
- 04.05.2005
RADIO POLONIA: W naszym studiu dzisiaj pan Ryszard Kapuściński, wybitny pisarz, eseista, mistrz polskiego reportażu, często określany przez krytyków jako najśmielszy i najbardziej wnikliwy dziennikarz na świecie. Nieprzypadkowo chyba bohaterem pana ostatniej książki jest historyk Herodot. Pan też jest przecież historykiem.
RYSZARD KAPUŚCIŃSKI: Moim zdaniem w ogóle literatura światowe w dużej swojej mierze bierze się z podróży z tym, że te podróże odbywa się albo w przestrzeni geograficznej, podróżując z kraju do kraju czyli z kontynentu na kontynent, albo są to rodzaje podróży psychologicznych czy psychicznych, podróży, które się odbywa w głąb siebie. Był taki chiński filozof Konfucjusz, który twierdził, że żeby poznać świat, nie trzeba w ogóle opuszczać swojego mieszkania. I to jest prawda, dlatego że wielka część literatury jest oparta na tych psychologicznych podróżach w głąb siebie. My z kolei - tacy ludzie jak ja - uprawiamy ten reportaż geograficznie, to znaczy reportaż polegający na przemieszczaniu, na śledzeniu wydarzeń, na śledzeniu kultur i próbie opisywania tych wydarzeń i tych kultur, napotkanych po drodze ludzi. I inspiracją wobec tego typu pisarstwa jest droga i ludzie na tej drodze spotkani.
RADIO POLONIA: Czy można powiedzieć, że Herodot był pierwszym globalistą, pierwszym dziejopisarzem, który opisał świat globalny?
RYSZARD KAPUŚCIŃSKI: Tak nam się wydaje. Żyjemy w takiej epoce, w której odkrywa się mnóstwo nowych rzeczy w archeologii, w piśmiennictwie. Ale z tego, co możemy przy tym stanie wiedzy jaką do tej pory mamy powiedzieć, to rzeczywiście książka Herodota jest pierwszą taką próbą całościowego opisania świata. Dotąd istniały w literaturze - mówimy tutaj o literaturze greckiej, starożytnej - próby opisu poszczególnych plemion, poszczególnych krajów, poszczególnych kultur. Natomiast novum, jakie on wprowadza, polega na próbie opisania całego świata, próby spojrzenia na cały świat jako na pewna jedność i próby spojrzenia na ludzi jako należących do tworzących jedną rodzinę ludzką, niejako tworzącą jeden wielki klan. I to jest to nowatorstwo, które stanowi o niezwykłości i o geniuszu Herodota.
RADIO POLONIA: A czy potrzeby czytelników i ich oczekiwania wobec literatury zmieniają się?
WYP.: To jest ważne oczywiście. Ważne jest źródło, jakim są po prostu inni ludzie, ich historia. I to źródło niezależnie od postępów techniki w dziedzinie komunikacji, w dziedzinie mediów, źródło jakim jest człowiek i jego historia - to się nie zmienia i to się prawdopodobnie nigdy nie zmieni, bo sens pisarstwa jest właśnie taki. Na tym on polega.
RADIO POLONIA: Taka pogłębiona refleksja nad światem - to co pan uprawia…
RYSZARD KAPUŚCIŃSKI: Dzisiaj myślę, że w pisarstwie, w mediach piszących, ta właśnie refleksja jest jak gdyby najsilniejszą stroną dlatego, że obraz - to co było obrazem i co literatura dawniej opisywała - ten obraz został jak gdyby zawłaszczony przez telewizję. W tej chwili nie potrzebujemy szukać opisu w słowie pisanym, tylko wystarczy, że spojrzymy na ekran telewizyjny, na obraz. Ale telewizja nie przekazuje refleksji. Do tego jest potrzebne właśnie medium pisane, bo te środki się uzupełniają. Dawniej było przekonanie, że telewizja skończy literaturę, ale to się nie sprawdza. One się wzajemnie uzupełniają - te gatunki, te różne formy wypowiedzi, te różne formy opisu. One stanowią jakiś system, taki zespół komplementarny, który pomaga, jak gdyby nawzajem wzbogaca nasz obraz i naszą wiedzę o świecie. Reportaż w tej chwili bardzo ewoluuje z reportażu typu gazetowego, którego jest stosunkowo coraz mniej, w kierunku form bardziej rozwiniętych, rozbudowanych, bardziej bliskich opisowi literackiemu i ewoluuje w kierunku form książkowych. Od dwóch lat przyznawana jest światowa nagroda w dziedzinie reportażu w Berlinie - i jest też rzeczą charakterystyczną, że prezentowany jest tam świetny reportaż.
RADIO POLONIA: O sobie mówi pan, że jest tłumaczem kultur, a więc zapewne szerzej - także tłumaczem cywilizacji. Rola niezwykle trudna i odpowiedzialna, zważywszy, że kultura jest swego rodzaju spoiwem, dzięki któremu istnieje społeczeństwo. Już na początku XX wieku wybitny polski antropolog Bronisław Malinowski stwierdził, że nie ma kultur wyższych i niższych, lepszych i gorszych, wszystkie kultury są jednakowe, są one po prostu różne. Czy pan podziela ten pogląd?
RYSZARD KAPUŚCIŃSKI: Tak, bardzo. Uważam, że to jest zasadniczy klucz, zasadnicza teoria czy idea, objaśniająca istotę tego świata, w którym żyjemy obecnie, a który jest światem wielokulturowym. W epoce kolonialnej dominowała teoria, że są kultury wyższe i niższe i w związku z tym to było uzasadnienie ekspansji kolonialnej, która odbywała się pod hasłem, że kultura wyższa idzie tam, gdzie są kultury niższe, aby podnieść ich poziom. To oczywiście doświadczenie historyczne, które się nie potwierdziło. Właśnie już na początku XX wieku pojawia się pogląd wyrażony m.in. przez Malinowskiego, który mówi, że kultury są po prostu różne i że są one samowystarczalne w tym sensie, że społeczeństwo nie może istnieć bez kultury. Wobec tego społeczeństwa muszą mieć kulturę, bo inaczej by po prostu nie mogły funkcjonować. Bo kultura jest to sposób funkcjonowania społeczeństwa, sposób istnienia społeczeństwa, jest to sposób, w którym społeczeństwo się organizuje i się wypowiada. I wobec tego te kultury muszą być - i nie może istnieć kultura niższa czy wyższa.
RADIO POLONIA: Miejsce w świecie musi na nowo odnaleźć Europa, która niegdyś zabiegała o to, by uznawane były jej wartości. Teraz musi na nowo zaakceptować inne cywilizacje i reprezentowane właśnie systemy wartości. Czy pana zdaniem jest to możliwe, czy jest to konieczne?
RYSZARD KAPUŚCIŃSKI: To jest niezbędne, dlatego że żyemy w świecie, który jest pełen sprzeczności i pełen niebezpieczeństw, polegających na tym, że technika i cywilizacja jest z jednej strony wspaniała, a z drugiej - bardzo groźna. Bez ducha tolerancji, wzajemnej akceptacji i zrozumienia możemy się po prostu zniszczyć. I ta konieczność jest jak gdyby wbudowana w szanse naszego przetrwania, w szanse naszego istnienia.
RADIO POLONIA: Podróżuje pan po różnych kontynentach, tam szuka pan inspiracji. Ale sam proces tworzenia odbywa się w Polsce. Często podkreśla pan, że aby pisać, musi pan słyszeć polski język. Czy to znaczy, że nie potrafiłby pan mieszkać i tworzyć za granicą?
RYSZARD KAPUŚCIŃSKI: Tego nigdy nie próbowałem. Zawsze mi się wydawało niesłychanie ważne, żeby słyszeć język, który mi bardzo pomaga w pisaniu. Bo problem polega na tym, że język się zmienia - bardzo. Język, którym mówiliśmy, to czasem niuanse, czasem rzeczy nie dostrzegane bezpośrednio. Ale język ulega bardzo silnej ewolucji: dochodzą ciągle nowe słowa, stare słowa zostają zapomniane albo zmieniają swoje znaczenie i wrażliwość na słowa jest dla mnie osobiście bardzo ważna. Mnie zawsze wiązał z krajem problem kultury, problem języka. Idąc ulicą słyszę język, w jakim ludzie mówią i mogę po paru latach stwierdzić, jak się ten język zmienia, choć ludzie nim mówiący sami nie są tego świadomi. Trzeba słuchać tego, jak ludzie mówią i co mówią. Na tym się po prostu opiera się literatura, pewien sposób pisania.
RADIO POLONIA: Nad czym pan teraz pracuje?
RYSZARD KAPUŚCIŃSKI: Zwykle pisarze unikają precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie. To wynika z tego, że ma się zwykle kilka pomysłów na przyszłe książki. A którą z nich się będzie pisać - to jest wielka niewiadoma, bo przychodzi taki moment, kiedy się czuje, że ten pomysł warto rozwijać. I o tym warto pisać. Natomiast jest tutaj pewien element tajemniczości, pewien element trudny do zdefiniowania dla samego siebie. Bardzo jestem ostrożny odpowiadając na pytanie: co teraz będę pisał? Nie wiem. Dopiero skończyłem jedną książkę, a książek nie można pisać zbyt często. Książka musi dojrzewać, trzeba studiować temat, musi ona nabierać pewnych kształtów jeszcze nim została napisana. To jest proces dosyć długi. W tej chwili wyjdzie szósty tom Lapidarium, wychodzi nowy tom moich wierszy, dalsze plany zaczną mi się krystalizować w okolicy jesieni. (opr.ep)