• Francuska Legia Honorowa dla Zdzisława Najdera
  • 21.06.2005
RADIO POLONIA: Historyk literatury, publicysta, polityk, dyrektor sekcji polskiej Radia Wolna Europa prof. Zdzisław Najder otrzymał francuskie odznaczenie Legię Honorową za wkład w rozwój stosunków francusko-polskich i rozwój Unii Europejskiej. Prof. Zdzisław Najder jest teraz naszym gościem. Panie profesorze, jak się czuje profesor anglistyki odbierając francuskie odznaczenie?

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Jak szczęśliwy kochanek. Dlatego, że moje stosunki z Francją są głównie stosunkami uczuciowymi. Dlatego, że kiedy nie mogliśmy do Polski wracać, ja nie miałem obywatelstwa, miałem wyrok śmierci, kupiliśmy z żoną domek, taką właściwie kamienną chałupę we Francji – a było to 21 lat temu - i tam po dwóch latach dokonaliśmy bardzo wzruszającego odkrycia, że na cmentarzyku małej wioski, takiej w lasach zapadłej, znalazłem grób Kazimierza Witolda Krakowa, Polaka, który był synem Stanisława Krakowa, którego znałem oczywiście z lektury, który w 1863 roku zrobił najbardziej znane zdjęcie Josepha Conrada. Więc jakiś przypadek, jakichś los mnie tam pchnął…

RADIO POLONIA: Bo przecież jest pan wybitnym biografem Józefa Konrada. Ale wróćmy do stosunków francusko-polskich. Za wkład w ich kształtowanie uhonorowano pana francuska Legią. Te stosunki dzisiaj jakby ochłodły.

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Te stosunki dzisiaj nie są najlepsze, nie są w ogóle dobre. Niestety winni są moim zdaniem po obu stronach. A ja od lat jako amator, albo jako doradca premierów staram się, żeby te stosunki były lepsze. I namawiam Francuzów od 14 lat do współdziałania z nami we wspólnej, a teraz europejskiej unijnej polityce wschodniej. 4 lata temu odbyła się w Warszawie konferencja: Francja-Polska - partnerzy w Unii Europejskiej. Ja - będąc wówczas doradcą premiera Buzka i ministra Saryusza-Wolskiego - tę konferencję przygotowałem. I mówiliśmy wtedy głównie o wspólnej polityce wschodniej. Taki paradoks, że prezydent Chirac prowadzi politykę inną niż ja bym sobie wyobrażał, ale jednak dekret o przyznaniu mi tego najwyższego we Francji odznaczenia podpisał.

RADIO POLONIA: Przez całe lata przywykliśmy do tego, że polsko-francuskie stosunki są znakomite. Dopiero ostatnio odkryliśmy, że jednak jest inaczej. Ale przecież to nie jest kwestia wzajemnych nastawień, tylko polityki zagranicznej, prowadzonej przez oba państwa. Czy pana zdaniem można w stosunkach polsko-francuskich oczekiwać w najbliższym czasie jakiegoś znaczącego przełomu?

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Myślę, że stosunki już się poprawiają. Niestety jest duży stopień dezinformacji po obu stronach. Społeczeństwo polskie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak Polacy w gruncie rzeczy są lubiani we Francji. I nie pamiętamy już, że w ‘90-tym roku Francuzi umorzyli nam najwyższy procent długu, bo 65 proc., jak żadne państwo na świecie. O tym się nie pamięta. Z kolei Francuzi też o nas wiedzą o wiele za mało. Teraz sporo mówiło się o rzekomym zagrożeniu „polskim hydraulikiem”. Jeśli chodzi o mnie, to znam „francuskiego hydraulika”, który marzy o tym, żeby polski hydraulik przyjechał i przejął jego warsztat.

RADIO POLONIA: Panie profesorze, rozmawiamy w czasie, gdy Unia Europejska przeżywa kryzys. W jakiej mierze do tego kryzysu pana zdaniem przyczynia się Francja?

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Francja przeżywa kryzys. I moim zdaniem ten kryzys jest nawet gorszy dla Francji niż dla Unii, chociaż odbija się na wszystkich. We Francji jest kryzys zaufania do prezydenta, do elit politycznych. To jest bardzo niedobre zjawisko. Myślę jednak, że Francuzi z tego wyjdą, bo zastanowią się, podyskutują, dowiedzą się więcej. Z tym, że Francja bez wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Unii Europejskiej da sobie radę. A my nie. Bardziej potrzebujemy Unii niż Francja, bo jesteśmy w bardziej zagrożonym miejscu Europy. Jeżeli chcemy oddziaływać na sąsiadów, a chcemy - także w imię naszej tożsamości narodowej – oddziaływać na Białoruś i Ukrainę, to potrzebujemy Unii, bo sami jesteśmy za słabi.

RADIO POLONIA: Wspomniał pan o tym, że Francuzi o Polsce wiedzą za mało. Ale czy chcą wiedzieć więcej, czy chcą tu przyjeżdżać, czy chcą Polskę poznawać?

RADIO POLONIA: Francja jest największym inwestorem w Polsce. Te inwestycje oznaczają zainteresowanie. To się nie zawsze przebija do ogólnopaństwowych środków przekazu. Kiedy Polska podpisała traktat o przystąpieniu do Wspólnoty, zaraz po tym postanowiliśmy kupić samolot amerykański, a nie europejski. I Francuzi byli zaskoczeni, dlaczego Polacy chcą europejskie pieniądze wpłacić do nieeuropejskiej kasy, kiedy jest np. do kupienia samolot szwedzko-brytyjski czy francuski. Potem my wypowiedzieliśmy się w sprawie wojny w Iraku, a prezydent Chirac dosyć niegrzecznie powiedział nam, że straciliśmy okazję, żeby siedzieć cicho. Merytorycznie okazuje się teraz, że większość opinii amerykańskiej i większość amerykańskich ekspertów w tej chwili - nawet republikańskich – uważa, że ta wojna to był błąd, Chirac miał więc rację, tylko zachował się bardzo niegrzecznie, a myśmy się pogniewali. Błędy są, myślę, po obu stronach, ale mam nadzieję, że po obu stronach znajdzie się dostatecznie dużo dobrej woli, żeby to przezwyciężyć. Ja w każdym razie wiem, że sympatia do Polaków we Francji (niekoniecznie do państwa polskiego) jest tradycyjnie bardzo duża. Kiedy trzy lata temu przeprowadzono badania na wielką skalę okazało się, że 90 proc. Francuzów przyjmie chętnie Polaka jako członka rodziny, 85 proc, przyjmie Polaka jako szefa firmy. W żadnym innym kraju Europy nie mamy takich notowań. Wśród cudzoziemców odznaczonych najwyższym odznaczeniem francuskim jest najwięcej Polaków. (opr.ep)