• Konflikt polsko-białoruski na arenie międzynarodowej
  • 29.07.2005
RADIO POLONIA: Specjalny gość Radia Polonia - Paweł Kazanecki ze Wschodnioeuropejskiego Centrum Demokratycznego. Czy można było się spodziewać tego, co stało się w środę w Grodnie? Przypomnijmy: użycie siły przez władze białoruskie w stosunku do demokratycznie wybranego Zarządu Związku Polaków na Białorusi i zajęcie jego siedziby?

PAWEŁ KAZANECKI Wschodnioeuropejskie Centrum Demokratyczne: Można było się tego spodziewać w ciągu ostatnich dwóch – trzech dni.. Natomiast myślę, że w ogóle te wydarzenia nie były na tyle oczywiste jeszcze tydzień czy miesiąc temu. Wydaje mi się, że w ogóle działania prezydenta Łukaszenki są często nieprzewidywalne. Chyba sam uważa, będąc władzą nie „legitymą”, że nie jest ta „legitymność” na tyle ważna, stąd ten przewrót, który się w tej chwili odbył.

RADIO POLONIA; Ale czy to znaczy, że prezydenta Łukaszenko dąży do zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską? Wcześniej wydalani dyplomaci polscy, zarzuty pod ich adresem o szpiegostwo, zarzuty, które padały również pod adresem na przykład jednej z fundacji polskich działających na Białorusi - czy to wszystko zmierza do tego, żeby zerwać stosunki? Bo przecież Białoruś musi się liczyć z tym, że Polska na to odpowie?

PAWEŁ KAZANECKI: Trudno mi na to pytanie bardzo jednoznacznie odpowiedzieć. Wydaje mi się, że to co się odbywa w tej chwili nie jest tylko polityką białoruską, ale jest polityką rosyjską. Rosja po pomarańczowej rewolucji dąży do ośmieszenia polskiej polityki wschodniej i pokazania Unii Europejskiej, że Polska nie jest partnerem do prowadzenia jakiejkolwiek polityki na Wschodzie. I wydaje mi się, że cała ta sprawa jest częścią właśnie takiej rozgrywki. Co do możliwości zerwania stosunków dyplomatycznych trudno mi się na ten temat jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno Łukaszenko dąży do izolacji kraju, dąży do tego, aby było w nim jak najmniej osób z zagranicy, jak najmniej przedstawicielstw zarówno organizacji pozarządowych, firm, jak i dyplomacji. Tak że być może jest to jeden z zamiarów. Wydaje mi się, że nie wolno dopuścić do tego, aby nie było jakichkolwiek stosunków dyplomatycznych między Białorusią a Polską. Ale zaistniała sytuacja, zmusza chyba do ograniczenia wzajemnych stosunków jedynie do konsularnych i gospodarczych.

RADIO POLONIA; Wielu komentatorów, ale także polityków po środowych wydarzeniach w Grodnie mówiło o tym, że trzeba po pierwsze umiędzynarodowić konflikt polsko-białoruski, a po drugie wymusić na prezydencie Łukaszence jakieś przyzwoite zachowania, bo przecież tam są łamane prawa człowieka. Czy jest więc możliwe umiędzynarodowienie tego konfliktu? Unia Europejska może się sprawą zająć dopiero we wrześniu.

PAWEŁ KAZANECKI: Myślę, że jest to rzeczywiście kluczową sprawą, aby sprawa ta była sprawą międzynarodową. Sprowadzenie tego konfliktu tylko do stosunków bilateralnych oznacza wyautowanie Polski w polityce międzynarodowej. Natomiast tak naprawdę represje wobec Związku Polaków na Białorusi są niczym innym jak ciągiem dalszym ograniczenia swobód obywatelskich w tym kraju. Kampanie niszczenia organizacji pozarządowych, kampanie niszczenia organizacji religijnych i wolnych mediów - trzeba sprawę rozpatrywać w takim kontekście. Co do samych mniejszości – w tym kraju represje spotykają tak samo Litwinów, Ukraińców, czy Cyganów. W związku z tym nie uważam, że można tę sprawę wyrwać z kontekstu ogólnej sytuacji obywateli białoruskich.

RADIO POLONIA: To nie są działania wymierzone tylko przeciwko mniejszości polskiej. Ona jest po prostu największa na Białorusi, stąd jest to takie nagłośnione.

PAWEŁ KAZANECKI: Zdecydowanie ta sprawa jest głośna z tego względu, że Związek Polaków jest jedną z największych - jeśli nie największą - organizacją pozarządową w tym kraju. Organizacje niezależne raczej liczą po kilkadziesiąt osób, natomiast struktury kilkutysięczne są bardzo rzadkimi strukturami, nawet żadna z partii politycznych na Białorusi nie jest w stanie tak licznym członkostwem się poszczycić. Największe partie, jak Białoruski Front Narodowy, liczą do 2 – 2,5 tys członków. Związek Polaków ma 20 tys. członków, więc jest to naprawdę organizacja bardzo wpływowa, znacząca. I oczywiście dysponująca dosyć pokaźnym majątkiem. Wydaje mi się, że władzom białoruskim zależało po prostu nad kontrolą przepływu pieniędzy z polski, nad kontrola tych nieruchomości. Władze zajmują się od kilku lat ograniczeniem dostępu środków finansowych dla organizacji obywatelskich. Zamknęły w zeszłym roku kilka przedstawicielstw amerykańskich, wydaje mi się więc , że chodzi tutaj o ograniczenie kolejnej nitki łączącej społeczeństwo białoruskie z niezależnymi pieniędzmi.

RADIO POLONIA: Ja tylko dodam, że domy polskie i szkoły polskie, które istnieją na Białorusi, zostały zbudowane przez Polskę, z pieniędzy polskiego podatnika. Wróćmy jeszcze do tego umiędzynarodowienia konfliktu. Co Polska powinna zrobić, jak powinniśmy się zachować, żeby Europa zechciała zareagować na ten konflikt?

PAWEŁ KAZANECKI: Mamy naszych parlamentarzystów w Komisji Parlamentu UE ds. Stosunków z Białorusią. Ich pozycja, rozmowy z europejskimi politykami są tutaj kluczowe. Po drugie od kilku miesięcy Unia Europejska wypracowywuje nowe standardy współpracy z Białorusią. One nie są jeszcze gotowe. Chodzi o to, aby Europa zerwała z dawnymi modelami współpracy z władzą łukaszenkowską. Chciałem przypomnieć, że do dzisiaj działają różnego rodzaju linie finansowe programu TASIS, które działają na Białorusi właśnie poprzez struktury rządowe. Od wielu lat jest dyskusja czy tego typu model współpracy może być utrzymywany w momencie, kiedy Łukaszenko wyrzuca inne instytucje międzynarodowe. Przypomnę tutaj chociażby wyrzucenie w swoim czasie misji OBWE, która mieściła się w Mińsku. Tak, że chodzi w tej chwili o zupełnie nowy model polityki wobec sytuacji na Białorusi. Jest postulat stworzenia europejskiego funduszu na rzecz demokracji, który to fundusz mógłby również pracować w sytuacji białoruskiej. (opr.ep)