• Emisariusz wolności - książka o Janie Nowaku Jeziorańskim
  • 10.11.2005
RADIO POLONIA: Naszym gościem jest Jarosław Kurski, autor książki: „Jan Nowak Jeziorański - emisariusz wolności”, który zaczął pisać tę książkę jeszcze za życia Jana Nowaka. Czy kurier z Warszawy wiedział, jaka to będzie książka?

JAROSŁAW KURSKI: Zdążył przeczytać 7 spośród 13 rozdziałów. Pracowaliśmy w ciągu ostatnich 9 miesięcy jego życia. Była to jednocześnie wielka przygoda mojego życia.

RADIO POLONIA: Jan Nowak-Jeziorański w pana życiu odegrał rolę niezwykłą, na Radiu Wolna Europa wychowało się wiele pokoleń Polaków Pan jest człowiekiem stosunkowo młodym, to radio pamięta pan z ostatniego okresu działalności. Natomiast z Janem Nowakiem Jeziorańskim miał pan okazję spotkać się osobiście znacznie wcześniej, jako młody chłopak.

JAROSŁAW KURSKI: Tak. Ale muszę sprostować, ja Radio Wolna Europa pamiętam jeszcze z dzieciństwa, bo u mnie w domu tej rozgłośni się słuchało. Zostałem uwiedziony przez Jana Nowaka jako 16-letni chłopiec tkwiący z uchem przy głośniku RWE, wpatrzony w magiczne zielono oko. Czytano właśnie fragmenty kuriera z Warszawy. Zrobiły one na mnie kolosalne wrażenie. To jest wspaniale, piękną polszczyzną napisana książka, która kontrastowała z tym wszystkim, co się działo w szkole, gdzie panowało zakłamanie, nowomowa, z szarzyzną gierkowską za oknem. Pomyślałem sobie, że to jest ktoś, kogo chciałbym naśladować. W życiu młodego człowieka jest bardzo ważne, żeby mieć autorytet. Ojciec, matka - to jest coś, co się dostaje. Ale wybrać sobie taki autorytet i próbować go naśladować – to jest dopiero sztuka. I tak właśnie było z Nowakiem. Ja się z nim zetknąłem osobiście dopiero w 10 lat później. W ‘88 r. pojechałem na zlot harcerstwa emigracyjnego jako przedstawiciel kręgów Andrzeja Małkowskiego, takiej organizacji antykomunistycznej, choć harcerskiej. Wypatrzyłem w tłumie notabli jego charakterystyczną jak kula bilardowa, lśniącą łysą głowę. Gdy Jan Nowak dowiedział się, że jestem z Polski, zostawił całe towarzystwo, mówiąc szczerze miałem wrażenie nawet, że zignorował - i cały boży dzień spędził u nas, w podobozie harcerzy. Dla niego najważniejsze było, co się dzieje nad Wisłą. Dla niego Londyn, Nowy Jork, Paryż to były ważne stolice, miejsca, skupiska polskiej emigracji, ale od początku podkreślał: my na emigracji jesteśmy tylko po to, żeby wam podawać amunicję. Jesteśmy waszym zapleczem, linia frontu jest tu, w Gdańsku, w Warszawie, w Krakowie – mówił. Nawet dał mi taką dedykację: „Jarosławowi Kurskiemu z pierwszej linii frontu szczęść Boże. Czuwaj”. Można sobie wyobrazić, jak musiałem się czuć zażenowany. To był okres, kiedy tutaj trwały strajki, które utorowały drogę do Okrągłego Stołu, ale to on był dla mnie wzorem patriotyzmu.

RADIO POLONIA: Jak się pisze książkę o człowieku, który za życia stał się legendą, żeby nie pisać na koturnach, a jednocześnie żeby pisać prawdę i przekazać tę prawdę?

JAROSŁAW KURSKI: To jest bardzo trudne zadanie, zwłaszcza że dochodzi druga trudność – Nowak napisał autobiograficzne książki. Doskonałe. I pomyślałem sobie, że ja nie mogę właściwie powtarzać tego wszystkiego, co już Nowak napisał i że musi być w tym, co ja piszę, jakaś wartość dodana. Tą wartością dodaną są opinie innych osób o nim. Źródła, listy na które on się powoływał… Nie to jest ważne, co Nowak pisał o sobie, ale co o nim sądzili inni. Wszyscy wiedzą, że to jest postać kontrowersyjna. Ludzie wielcy mają wady i o nich należy pisać wprost, bo gdy się stawia swego bohatera na pomnik, to mu się wyrządza ogromną krzywdę. Nie ma ludzi bez wad. Nowak był impulsywny, Nowak był zapalczywy, bywał niesprawiedliwy, bywał despotyczny. Traktował bardzo ostro swoich pracowników w Wolnej Europie. Ale był to człowiek wielkiego serca i był to wielki polityczny mózg. A przy tym poświęcił całe życie jednej altruistycznej idei. I z tego czerpał osobiste szczęście. Tą altruistyczna ideą, o której mówił Henryk Sienkiewicz, Nowak zresztą był zafascynowany Sienkiewiczem.. On całym swoim życiem pokazał, że można służyć innym a nie tylko sobie, nie swoim egoistycznym celom. Dlatego odszedł jako człowiek szczęśliwy i spełniony. (opr.ep)