- Polonia i polskie mniejszości na Wschodzie
- 27.11.2005
RADIO POLONIA: Fundacja im. Stefana Batorego zorganizowała w Warszawie debatę publiczną pt. „Polityka Polski wobec polskiej mniejszości w Europie Wschodniej i Polonii na Zachodzie”. Kto wziął udział w dyskusji i jaki był cel debaty?
JAKUB BORATYŃSKI Fundacja Batorego: Zaprosiliśmy do udziału przedstawicieli z Węgier i z Niemiec - osoby, które przez lata miały do czynienia z kształtowaniem polityki tych krajów wobec własnych rodaków poza granicami. To było bardzo ważnym i ciekawym kontrapunktem dla refleksji nad polską polityką wobec rodaków za granicą. Ostatnie wydarzenia na Białorusi pokazały, że sytuacja Polaków na Wschodzie nie jest oddzielną działką polskiej polityki zagranicznej, ale jest jej integralną częścią. Wydarzenia na Białorusi pokazały, że być może ten model wspierania Polaków na Wschodzie nie do końca się sprawdził. O tym zresztą bardzo ciekawie mówili przedstawiciele Wspólnoty Polskiej wskazując na to, że ten model, który polegał na takim tradycyjnym konserwowaniu żywiołu polskiego generalnie nie wytrzymuje próby czasu, że trzeba poszukiwać nowych instrumentów. Moim zdaniem to już nie jest wypowiedź tylko przedstawicieli Wspólnoty Polskiej, ale to była refleksja, że trzeba poszukiwać po pierwsze odpowiedzi na pytanie, jaki jest zasadniczy cel polskiej polityki. Czy my chcemy, żeby ci ludzie pozostawali w takiej tradycyjnie rozumianej polskiej tożsamości, czy też zależy nam przede wszystkim na tym, by status ludzi o polskich korzeniach, czasami nawet nie mówiących po polsku, był w tych krajach jak najwyższy, by byli oni liczącymi się członkami tych społeczności, by te osoby o polskich korzeniach były w środowiskach opiniotwórczych. I drugi taki – można powiedzieć – zasadniczy dylemat, na który chyba nie umieliśmy sobie udzielić odpowiedzi: czy my chcemy tych ludzi przyciągać do Polski, czy też chcemy żeby młodzi, zdolni ludzie przyjeżdżali do Polski kształcić się, a potem wracali do siebie. Pod tym względem było bardzo ciekawe zestawienie polskich doświadczeń z Niemcami i z Węgrami, z krajami, które można powiedzieć prowadziły skrajnie odmienne modele tej polityki. Miarą sukcesu węgierskiej polityki wobec Węgrów poza granicami Węgier było pozostanie ich na miejscu. Imigracja, która miała miejsce w latach 90-tych, jest traktowana jako porażka tego programu. Z drugiej natomiast strony Niemcy w niemieckiej konstytucji zapisały prawo każdej osoby o niemieckich korzeniach do powrotu do ojczyzny. I tak naprawdę, jak mówiła pani prof. Jon, która przez 20 lat w Senacie berlińskim zajmowała się kwestiami cudzoziemców, to był ten model polityki, w którym państwo niemieckie nie zamierzało specjalnie pomagać czy utrwalać obecności Niemców gdzieś daleko na Wschodzie. Chodziło o to, by wszyscy Niemcy mieli pełne prawo powrotu do ojczyzny, do tej ojczyzny przodków i mogli się w tym kraju w pełni zintegrować. Polska polityka jest w tej dziedzinie bardzo niekonsekwentna. Z jednej strony w polityce stypendialnej mieliśmy deklarowany cel tego, by Polacy wracali, co bardzo często się nie udawało, bo spędzenie pięciu lat w Polsce tak naprawdę powodowało, że ci ludzie już nie czuli się u siebie dobrze, nie mieli za bardzo do czego wracać. Oczywiście możliwości rozwoju dla nich w Polsce były znacznie większe niż w domu. Z drugiej strony mieliśmy ogłoszoną politykę repatriacji z Kazachstanu, która przyniosła bardzo mizerne efekty i na pewno nie była na miarę oczekiwań tych Polaków, którzy przez Stalina zostali do Kazachstanu w latach 30-tych wysiedleni. Nie możemy polityki wobec Polonii rozpatrywać w oderwaniu od polityki zagranicznej, ale również w oderwaniu od polityki migracyjnej. Coraz głośniej i częściej mówi się o tym, że w Polsce mamy do czynienia z katastrofą demograficzną. Może właśnie osoby o polskich korzeniach to jeden z najlepszych materiałów na imigrantów, którzy tę olbrzymią lukę demograficzną będą w Polsce wypełniali. (opr.ep)