- Strategia białoruskiej opozycji
- 22.05.2006
RADIO POLONIA: Gościem Radia Polonia jest dzisiaj Aleksander Milinkiewicz, lider białoruskiej demokratycznej opozycji, którą reprezentował w wyborach prezydenckich, wieloletni wykładowca Uniwersytetu grodzieńskiego i mer Grodna. Niedawno opuścił pan areszt. Przypomnijmy, że był pan aresztowany za udział w demonstracji poświęconej pamięci ofiar Czarnobyla. Czy nie obawia się pan postawienia kolejnych zarzutów i zatrzymania?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Na Białorusi dziś takie decyzje podejmuje się nie według wykroczeń prawa, a według racji politycznej. Na razie myślę, że władze bardzo chciałyby z jednej strony mnie zamknąć, a z innej strony obawiają się reakcji i wewnątrz kraju, i ze strony krajów demokratycznych. Dlatego jestem na wolności i pracuję.
RADIO POLONIA: Jaką zatem strategię w obecnej sytuacji politycznej zamierza realizować białoruska opozycja?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Ponieważ strategia, która była w czasie wyborów, była skuteczna, będziemy kontynuować to, co robiliśmy, ponieważ na Białorusi życia politycznego nie można mierzyć tylko od wyborów do wyborów. Chociaż na jesień są planowane lokalne wybory, pracować trzeba codziennie, bo chodzi przede wszystkim o pracę informacyjną, mobilizacyjną, pracę, która daje skutki zmniejszenia strachu wśród obywateli. I taką pracę będziemy kontynuować. Wyjeżdżam teraz na kilka dni do wschodnich rejonów i będę spotykać się przede wszystkim z aktywistami, potem będzie zachód Białorusi i będziemy dyskutować co dobrego zrobiliśmy, co złego i co dalej. Ale strategia już jest prawie gotowe. Nie będę o wszystkim mówił w radiu, bo żyjemy w takim kraju, ale powiem, że to jest praca informacyjna, praca z grupami socjalnymi i praca nawet z nomenklaturą.
RADIO POLONIA: A w jaki sposób Polska i Unia Europejska mogą wspierać tak sformułowaną, tak przygotowaną strategię białoruskiej opozycji?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Przy okazji chcę bardzo dobre słowo powiedzieć o pozycji polskiej. Szczerze podziękować, bo Polska dzisiaj przoduje w wsparciu procesu demokratycznego na Białorusi. Rozumiemy dlaczego byliśmy wspólnym państwem, mamy wspólną historię, wspólnych bohaterów. Ten sentyment dużo znaczy, my jeszcze jesteśmy sąsiadami. Polsce zależy na pewno na tym, żeby Białoruś była demokratyczna i my też tego chcemy. Polska już zrobiła dużo: przede wszystkim rozgłośnia radiowa na Białoruś, planowana jest telewizja, jest wielka pomoc represjonowanym na Białorusi, studenci, którzy już wyjeżdżają do Polski aby kontynuować naukę przerwaną u nas z powodów politycznych. I po prostu widzimy w sprawie walki o wolność Polskę jako jednego z najważniejszych naszych partnerów.
RADIO POLONIA: Wspomniał pan o radiu dla Białorusi. Jak pan postrzega role takich mediów jak Radio Racja czy Radio Polonia, nadających swój program na Białoruś?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Ja wiem, że w moim rodzinnym Grodnie słuchają tych audycji i zawsze ludzie proszą, żeby moc nadawania, czystość dźwięku była większa. Ale to są problemy techniczne i ja myślę, że one będą rozwiązane. Ale najważniejsze, że te radia są i dają prawdziwą informację. Brak tego, nawet dzisiaj w moim Grodnie bardziej informowanym niż miasta wschodnie. Nie wszyscy wiedzą, co się odbyło w marcu, jakie były prawdziwe toki wyborów, jakie były protesty. Bo większość ludzi - więcej niż połowa - ma informacje wyłącznie z telewizji państwowej.
RADIO POLONIA: A zatem informacja jest tu niezwykle ważna. Powiedzmy, ze niedawno sytuacja na Białorusi była przedmiotów rozmów podczas konferencji 9-ciu prezydentów w Wilnie. I prezydent Polski mówił właśnie o konieczności zmobilizowania pomocy dla białoruskiej demokratycznej opozycji. Czy właśnie m.in. niesienie wolnego słowa z Polski jest taką ważna sprawą, na którą liczy białoruska opozycja?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: To jest bardzo ważna nasza sprawa, bo człowiek, który nie zna prawdy, nie może działać według racji swojej i racji państwa. I dla nas jest najważniejsze dzisiaj pomagać Polakom, żeby nie byli odosobnieni z tym wsparciu Białorusi. Oni przodują i niech tak będzie, ale zawsze rozmawiamy z liderami innych krajów, żeby się dołączali do tych programów, które są, żeby robili swoje i tylko wspólnie, solidarnie możemy zwalczyć ten reżim. Chociaż zawsze mówię: to jest sprawa przede wszystkim ludzi, którzy żyją na Białorusi.
RADIO POLONIA: A na ile w pana opinii dotkliwe dla władz białoruskich są takie działania, jak zakaz wjazdu na terytorium Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych władz w Mińsku, czy też zamrożenie ich aktywów finansowych?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Moim zdaniem to jest przede wszystkim bardzo ważna sprawa w ocenie moralnej, to co oni robią. Bo te informacje, dzięki wam, waszym audycjom, dzięki naszej pracy docierają do szerokiej publiczności. I ludzie rozumieją, że coś robią nie tak. Pytają - i wtedy w społeczeństwie idzie dyskusja. I niektórzy mówią, że oni i tak nie wyjeżdżają, bo Łukaszenka ich często nie puszcza za granicę, żeby nie widzieli demokratycznych krajów. Może i tak, ale moralnie bardzo przeżywają i to widać nawet z wywiadów, w których komentują te rzeczy.
RADIO POLONIA: Wielu komentatorów podkreśla, że klucz do rozwiązania sytuacji na Białorusi leży jednak po stronie Rosji. Zatem, jakie pana zdaniem decyzje mogą zapaść podczas szczytu euroazjatyckiej wspólnoty gospodarczej w Mińsku czy tez podczas szczytu G 8 w Petersburgu?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Z jednej strony nie myślę, że Rosja może w pewnym momencie na spadochronie spuścić na Białoruś nowego prezydenta. A jednak reżim się trzyma - przede wszystkim na wsparciu Moskwy. Mowa idzie o wsparcie ekonomiczne, polityczne, dyplomatyczne. I ceny na gaz i na ropę - jak wiadomo - pójdą w najbliższym czasie znacznie w górę z powodów racjonalnych. To będzie wielki cios po ekonomice białoruskiej. Co zaś do spotkania w Petersburgu... Dla nas jest nadzwyczaj ważne, żeby temat Białorusi był poruszony. Rosja by tego nie chciała, bo się wstydzi i rozumie, że to jest wsparcie reżimu dyktatorskiego i ocena krajów, stosunki z którymi dla Rosji są nadzwyczaj ważne. Negatywne oceny bardzo by nam pomogły.
RADIO POLONIA: W jednym ze swoich prasowych wywiadów powiedział pan, że białoruska opozycja jest gotowa do okrągłego stołu, do rozmów z przedstawicielami reżimu. Czy faktycznie w pana opinii do takich rozmów mogłoby dojść, czy są one możliwe na Białorusi?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: W dniu dzisiejszym na pewno nie, ale ponieważ przy tym reżimie na Białorusi już nigdy nie będzie prawdziwych wyborów, to zmiana władzy, do której idziemy, może się odbyć po osłabieniu reżimu, które na pewno nastąpi. Wtedy albo Łukszenko siada do samolotu i wyjeżdża gdzieś do Chin na przykład, albo usiądzie do okrągłego stołu. I w takim wypadku na pewno będziemy rozmawiać: są przykłady historyczne np. w Polsce i skorzystamy z tego.
RADIO POLONIA: I wróćmy jeszcze na koniec do strategii białoruskiej opozycji na najbliższe tygodnie, miesiące. Czy państwo wiecie, jak przełamać bierność białoruskiego społeczeństwa, bo chyba jednak generalnie można o tej bierności mówić?
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Można mówić, jak w każdym kraju dyktatorskim. Są dwa problemy. Przede wszystkim strach, który jeszcze jest u większości ludzi niezwyciężony. Po drugie - niewiara we własne siły. I jeżeli mówić o strachu, to jego przyczyna tkwi przede wszystkim we władzy, która represjonuje ludzi. Jeżeli mówimy o tym, że nie ma wiary - to tu jest duża wina opozycji. Ja myślę, że w czasie wyborów ludzie zobaczyli siłę, która kroczy, która przychodzi od nich, która walczy i się nie boi. Sądzę, że to było największym sukcesem: że do ludzi przyszła wiara w to, że możemy zwyciężyć. I w dniu dzisiejszym nie ma absolutnie tej apatii i depresji, jaka była w 2001 roku, w tamtych wyborach prezydenckich.
RADIO POLONIA: A zatem liderzy białoruskiej opozycji muszą w dalszym ciągu przekonywać społeczeństwo, że jest silne, zjednoczone, zdolne do działania i że budowa demokracji jest na Białorusi możliwa.
ALEKSANDER MILINKIEWICZ: Nie jest łatwo dlatego, że pewna stabilizacja życia socjalno-ekonomicznego na Białorusi jest. I protesty u nas są nie z przyczyny tego, że brak chleba, ale z tej przyczyny, że ludziom brak wolności, bark prawdy, sprawiedliwości. I z takimi hasłami idziemy do ludzi. Uważam, że i w innych krajach - na przykład na Ukrainie - powodem wyjścia ludzi na ulicę był nie problem głodu, a problem konfliktu z władzami, które nie chciały słyszeć swoich ludzi. (ep)