• Posumowanie papieskiej pielgrzymki
  • 30.05.2006
RADIO POLONIA: Gościem Radia Polonia jest dziś ojciec Wacław Oszajca, jezuita. Zakończyła się pielgrzymka papieża Benedykta XVI do Polski. Proszę ojca, co zostawił nam papież odjeżdżając?

O. WACŁAW OSZAJCA: Przede wszystkim słowa, które zostały powiedziane, już zostały spisane i lada chwila, lada godzina, lada dzień będziemy mieli wszystko, co papież powiedział, w książce. Natomiast ja ze sobą zabieram na czas najbliższy - i pewnie na długie lata - dwa obrazy. Jeden to logo, centrum dialogu i modlitwy. Mianowicie na ścianie za papieżem był taki niewielki, jak to logo, obrazek: napis Auschwitz, następnie trzy czy cztery w poprzek tego obrazka druty kolczaste - i nad drutami wschodzące słońce. I pomyślałem sobie wtedy, że rzeczywiście dzisiaj wzeszło dla nas słońce. Bo to, co stało się w Auschwitz Birkenau, to zamknięcie pewnego okresu, takiego wstępnego, bardzo trudnego.
Papież przyjechał do Polski nawet nie po to, żeby prosić o przebaczenie, nawet nie po to, żeby to przebaczenie otrzymać, bo to się już dokonało i dokonuje, i nigdy tego dosyć. Nigdy dosyć prosić o przebaczenie, jeśli się skrzywdziło i przebaczać, jeśli się jest skrzywdzonym. Ale papież przyjechał po coś więcej - przyjechał prosić o pojednanie. Bo pojednać się, to znaczy być jedno na dobre i na złe. Może być, że na złe nawet bardziej, niż na dobre. Bo tak to między nami, ludźmi, a także między państwami, bywa.

RADIO POLONIA: Myśli ojciec, że to odwiedzenie Auchwitz Birekenau może zdominować wszystko to, co Benedykt XVI powiedział w Polsce?

O. WACŁAW OSZAJCA: Ale to będzie dominacja iście boska. Mianowicie pielgrzymka Benedykta XVI to była pielgrzymka drogami wiary. Wiary Jana Pawła II, ale także wiary Kościoła w Polsce. Zarazem na tej drodze Benedykt XVI przystawał i - tak jak się godzi biskupowi Rzymu, papieżowi, słudze sług bożych - mówił do poszczególnych ludzi, który spotkał. W Warszawie zajął się księżmi i przypomniał nam i biskupom o naszych obowiązkach. Zajął się politykami, choćby w ostatnim przemówieniu pożegnalnym, kiedy mówił, że nasz kraj (cytując Ojca Świętego Jana Pawła II) już jest w strukturach Unii Europejskiej, mocno osadzony. I teraz trzeba strzec depozytu wiary i tym się dzielić. Ale jak się dzielić? O tym mówił choćby w Krakowie na wielkiej mszy. Natomiast w Auschwitz stało się coś cudownego, mianowicie otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie, gdzie był Bóg w Oświęcimiu, kiedy tam działy się takie straszne rzeczy. I dzisiaj taką odpowiedź otrzymaliśmy. Mogliśmy zobaczyć Boga żywego. W kim? Otóż w ludziach, w byłych więźniach Auschwitz. Przecież ci więźniowie to były ofiary rodaków obecnego papieża. Przyjechał Niemiec do obozu, który zbudowali Niemcy.

RADIO POLONIA: Zresztą podkreślał to wielokrotnie: ja, syn narodu niemieckiego…

O. WACŁAW OSZAJCA: Tak, więc upoważnił nas do takiego myślenia. I teraz proszę zauważyć, że ci więźniowie przed papieżem-Niemcem klękają, całują go w rękę. Mało tego. Uśmiechają się do niego, pokazują mu zdjęcia, wspominają. A on? On, Niemiec, jest tym, który przytula ich do siebie, głaszcze po policzkach, po ramioniach. Doszło do tego, że wycałował się z którymś z tych więźniów, pokazują się łzy, uśmiechy. A więc zamknął się pewien obraz Niemca w tym obozie, w tym miejscu. I przed tym, przed takim wydarzeniem, trzeba padać na kolana. Tu człowiek pokazał całą swoją piękność i w tym pięknie człowieka pokazał się również Bóg. I drugi obraz, który zabiorę ze sobą, postaram się zapamiętać, to tęcza nad obozem, tęcza nad Oświęcimiem, tęcza nad całym tamtejszym krajobrazem. A wiadomo, co znaczy tęcza dla Żydów i dla chrześcijan - to jest znak wierności Boga człowiekowi. I znak, że ostatnie zdanie będzie zawsze należało do życia, a nie do śmierci.
Można podsumować tę pielgrzymkę mniej więcej tak, że po wszelkim potopie, jaki by on nie był, po najstraszniejszych rzeczach, zawsze przychodzi słońce, zawsze przychodzi pogoda i tęcza jako znak wierności Boga nam, ludziom.

RADIO POLONIA: Mottem tej pielgrzymki było: „Bądźcie mocni w wierze”. Jesteśmy mocniejsi w wierze?

O. WACŁAW OSZAJCA: Tak. I Benedykt XVI pokazał nam, na czym ta nasza moc ma polegać. Otóż nie na pokonywaniu ludzi, nie na zwyciężaniu, nie na triumfowaniu nad kimkolwiek, nie na arogancji, na agresji, nie na jakimś podstępie. Przeciwnie, na czynieniu dobra. Mianowicie moc człowieka wyraża się w tym, że człowiek - zacytuję teraz poprzednika Benedykta XVI, Jana Pawła II - tworzy kulturę. Tę kulturę materialną, a więc pieniądz, a więc chleb, a więc dom, a więc praca, zawód. O to się dopominał zresztą Benedykt XVI - żeby władze państwowe zapewniły, a raczej żeby tworzyły warunki dla tej pracy. Moc człowieka wyraża się w tworzeniu kultury duchowej, tej która się wyraża w sztuce, w nauce, ale może najpełniej wyraża się w religii, w wierze. Tak, że moc chrześcijanina nie polega na tym, że się jest Herkulesem, że się jest jakimś niepokalanie poczętym siłaczem, który nigdy nie upada, nigdy nie czyni zła. Mamy też w sobie moc dzięki Bogu, jest w nas, ta moc może powstać i nawet ze zła dobro wyprowadzić.

RADIO POLONIA: Podczas tej pielgrzymki Benedykt XVI wielokrotnie przywoływał słowa Jana Pawła II, ale to była zupełnie inna pielgrzymka.

O. WACŁAW OSZAJCA: Tak, ona miała dwa etapy. Pierwszy etap takiego powiedziałbym onieśmielenia czy nieśmiałości. Benedykt XVI uczył się nas. Uczył się Polaków, uczył się Kościoła w Polsce w takim bezpośrednim zetknięciu. My zaś najpierw musieliśmy się troszkę oduczyć naszego sposobu rozmawiania z Janem Pawłem II i nauczyć się rozmawiać z tym, który do nas po polsku nie mówi, a jeśli, to mało. Który jest inny, który jest człowiekiem nieśmiałym w gruncie rzeczy, delikatnym, nie ma tego całego warsztatu aktorskiego, który tak cudownie wykorzystywał do komunikowania się z nami, do rozmawiania Pierwszy okres to był taki okres narzeczeński. Natomiast już drugiego dnia zaczął się inny czas. Myśmy się dogadali i zaczęliśmy siebie doskonale rozumieć.

RADIO POLONIA: Widać to było i po zachowaniu Benedykta XVI a także po tym pięknym zdaniu, które powiedział podczas nabożeństwa na Błoniach krakowskich – pozwólcie mi spojrzeć na mój Kraków. To także cytat z Jana Pawła II.

O. WACŁAW OSZAJCA: Tak, przejął to powiedzenie i rzeczywiście papież ma też jeszcze inny powód, żeby tak powiedzieć. On jest głową całego Kościoła. On jest takim zwornikiem, czyli jest tym człowieka, w którym zbiegają się wszystkie drogi Kościoła, wszystkie nici. On jest znakiem jedności Kościoła ale i różnorodności, i bogactwa, i tego, że kościół afrykański to jest jednak inny kościół niż azjatycki czy europejski. I te różnice się pogłębiają, te różnice stają się coraz bardziej wyraziste, więc jego rola będzie coraz bardziej konieczna Kościołowi, żebyśmy się nie rozeszli w różnych kierunkach, że był ktoś, kto nas wszystkich zbiera do kupy, do jednej gromady, w jedną wspólnotę. (opr.ep)