- 100-lecie urodzin Jerzego Giedroycia -
- 31.07.2006
RADIO POLONIA: Nasz dzisiejszy gość to Mirosław Chojecki, wydawca i organizator Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA, którego stan wojenny zastał w Paryżu, gdzie wydawał miesięcznik Kontakt i organizował pomoc dla polskiego podziemia. Czy to właśnie wówczas miał pan okazję współpracować z Jerzym Giedrojciem, który – przypomnijmy - w 1982 roku zainicjował działalność Funduszu Pomocy Niezależnej literaturze i Nauce Polskiej i wspierał podziemie polskie z Francji, wspierał polską solidarność?
MIROSŁAW CHOJECKI: Jeśli chodzi o red. Giedroycia to go poznałem troszeczkę wcześniej, na uroczystościach wręczenia nagrody Nobla Czesławowi Miłoszowi. Wówczas wśród gości zaproszonych przez laureata był także właśnie red. Giedroyć, pani Zofia Herc, ja też się tam znalazłem, jako jedyny wydawca Miłosza przed otrzymaniem przez niego nagrody Nobla. Ale redaktor i Kultura Paryska wspomagały opozycję znacznie wcześniej. Trzeba wziąć pod uwagę, że jeszcze w latach 50-tych i 60-tych, gdy sytuacja ekonomiczna Kultury była bardzo trudna, to wysyłane były paczki z Paryża dla ludzi, którzy nie mogli normalnie żyć. W okresie istnienia KOR-u w końcu lat 70-tych także przez paryską Kulturę, przez red. Giedrojcia, szła ogromna pomoc dla Komitetu Obrony Robotników, Ruchu Obrony Praw Człowieka Obywatela, dla KPN-u, dla tych wszystkich organizacji, które -choć działały wbrew obowiązującym w Polsce doktrynom - bo przecież nie wbrew prawu. W okresie Solidarności także Kultura Paryska będzie niezwykle ważnym ośrodkiem wspierania Solidarności i opozycji demokratycznej. Dość przypomnieć, że to właśnie red. Giedroyć zakupił na potrzeby szmuglu sprzętu poligraficznego ciężarówkę, która to ciężarówka 11 razy wjeżdżała do Polski ze sprzętem poligraficznym, radiowym i z książkami. Ta ciężarówka została przebudowana, ścianka tylna została lekko przesunięta tak, ażeby mieściły się w niej powielacze. To było o tyle istotne, że w tamtym okresie wszystkie wydatki ponoszone przez związki zawodowe na pomoc dla Solidarności znajdowały się pod kontrolą takiej międzynarodowej struktury związkowej. I głupio nam byłoby powiedzieć tym, że ludziom, że my kupujemy ciężarówkę. Natomiast można było ten „interes” zawrzeć z Kulturą, z red. Giedroyciem z pełną świadomością tego, że to będzie na tyle dyskretne, że nikt nie będzie na ten temat nic wiedział.
RADIO POLONIA: Czy te wszystkie, jakże bogate sfery działalności Jerzego Giedrojcia, w pana opinii zostały w pełni przez nas docenione?
MIROSŁAW CHOJECKI: Ja myślę, że najważniejsze z jego przesłania, to cała polityka wschodnia. Bowiem wspomaganie opozycji demokratycznej to jedna rzecz mniej moim zdaniem może nie tyle istotna i ważna, co na dziś dla nas mniej ważna. Na dzisiaj. Natomiast pomysł na prowadzenie polityki wschodniej przez red, Giedroycia, na nasze relacje z Ukrainą, Białorusią, z Litwą, Łotwą, Estonią, to jest rzecz niezwykle ważna. Proszę zwrócić uwagę, że kiedy Litwa ogłosiła niepodległość, Polska była – nie pamiętam dokładnie – 58., czy wręcz może 94. krajem, który tę niepodległość uznał. I wtedy red. Giedroyć wszczął ogromny alarm: jak to możliwe, że my, Polacy w Polsce, tej Litwy nie uznajemy. I gdy uzyskała niepodległość Ukraina, Polska była pierwszym krajem, który jej niepodległość uznał. Myślę, że to był ogromny wpływ red. Giedrojcia, że na Majdanie w Kijowie tak liczna była grupa Polaków, że jednym z mediatorów został prezydent Aleksander Kwaśniewski. Giedroyć nam mówił przez lata całe, że naszym zadaniem jest wspieranie wolnej Ukrainy, Białorusi, Litwy, Łotwy, bowiem im te kraje są silniejsze, mocniejsze, tym nasza relacja z Rosją będzie przez tę Rosję bardziej doceniana. Rola Polski we wprowadzeniu krajów bałtyckich do NATO na przykład jest niezaprzeczalna, ogromna. Ale jestem o tym głęboko przekonany, że było to możliwe dzięki temu, że przez całe lata 50-te, 60-te, 70-te Jerzy Giedroyć wbrew Polonii, wbrew Polakom, którzy zostali wyrzuceni ze swoich domów właśnie z ziem wschodnich uważał, iż trzeba dbać o Ukrainę, Litwę, Łotwę, Białoruś.
RADIO POLONIA: A zatem można powiedzieć, że Jerzy Giedroyć położył podwaliny pod nową polską politykę wschodnią, przełamując stereotypy i zmuszając nas do zrewidowania zakorzenionych w nas postaw.
MIROSŁAW CHOJECKI: Oczywiście tak. Jest ważne, że on czynił to jakby wbrew swoim własnym interesom. Bowiem gdy uznał, że Ukraina, Litwa, Białoruś to są kraje, które winny być niepodległe, że Wilno i Lwów winny być Wilno litewskie, a Lwów ukraiński, stracił ogromną ilość prenumeratorów Kultury. Od strony – nazwijmy to finansowej - bardzo ciężko za to Kultura zapłaciła, ale robił to z pełną świadomością tego, że państwo polskie jest czymś, co jest najwyższą wartością. Był to człowiek, o którym można powiedzieć: państwowiec. I dlatego dla niego nie było istotne, czy prezydentem jest Lech Wałęsa czy Aleksander Kwaśniewski. Ważne było dla niego, że prezydent został wybrany w demokratycznych wyborach i że ten wybór musi być uznany. I dlatego red. Giedroyć miał bardzo dobre relacje zarówno z pierwszym prezydentem wolnej Rzeczpospolitej, jak i z drugim.. (opr.ep)