• Andrzej Friszke, historyk Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk
  • Audio2.97 MB
  • 25.01.2007

POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Około 60-ciu poprawek zgłoszono do prezydenckiego projektu ustawy lustracyjnej. W Sejmie odbyło się drugie czytanie tego projektu. Przywraca ono świadczenia lustracyjne i procedurę karną w sprawach lustracyjnych. W projekcie  jest też powrót do definicji świadomej tajnej współpracy z PRL-owskimi służbami. Ma zostać  utrzymana zasada domniemania niewinności. Sądy okręgowe na terenie całego kraju będą prowadzić postępowania lustracyjne. A w studiu Polskiego Radia dla Zagranicy pan prof. Andrzej Friszke, historyk z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, były członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Panie profesorze, jak pan ocenia prezydencki projekt ustawy lustracyjnej i na ile wpłyną na jego kształt zaproponowane przez Sejm poprawki?

ANDRZEJ FRISZKE: Są to bardzo istotne poprawki, one łagodzą radykalizm tego poprzedniego projektu uchwalonego przez parlament. Nie eliminują całkowicie, ale zmniejszają wyraźnie możliwość pomówienia różnych osób czy wyciągnięcia bardzo daleko idących wniosków na podstawie bardzo nikłych materiałów. Generalnie bowiem trzeba powiedzieć, że w sprawach dawnych tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa ogromna część materiałów jest zniszczona. I w związku z tym wnioski będziemy podejmować bardzo często na podstawie szczątków materiałów. Ja powtórzę to co powiedziałem też już w innych miejscach, że znana dosyć powszechnie, bo opublikowana w Internecie zawartość teczki arcybiskupa Wielgusa i ilość dokumentów związanych z tą współpracą to jest całkiem pokaźna ilość materiałów. Bardzo często będzie trzeba orzekać o statusie, obwiniać i ewentualnie eliminować z życia publicznego osoby, co do których znacznie mniej będzie przesłanek żeby ocenić kim tak naprawdę w przeszłości byli. Projekt prezydencki zmierza w tym kierunku, żeby nie można było kogoś na podstawie jednego papierka czy jakiegoś wpisu w ewidencji uznać za tajnego współpracownika i ustanawia konieczność dowiedzenia winy.  Wcześniejszy projekt stawiał rzecz odwrotnie. W gruncie rzeczy było tak, że jakakolwiek przesłanka, jakikolwiek wpis ewidencyjny, gdzieś zachowana informacja, często dwie strony papieru, decydowała o obwinieniu i braku możliwości dowiedzenia swojej niewinności. To jest najważniejsza zmiana. Projekt prezydencki liberalizuje nieco te przepisy, które poprzednio Sejm przyjął. Powraca do wcześniejszej procedury, dotyczącej składania oświadczenia. Osoby zainteresowane, według ostatnich obliczeń to jest około 400 tys. osób, państwo też –dziennikarze - będą musieli złożyć oświadczenia lustracyjne, które będą weryfikowane. W poprzednim projekcie IPN wobec każdej z takich osób miał zrobić takie małe śledztwo, co oczywiście musiałoby trwać wiele lat, przy tej liczbie osób, które mają być zlustrowane.

POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: W projekcie ustawy, który jest teraz debatowany w Sejmie, nowe zadania spoczną na barkach Instytutu Pamięci Narodowej. Czy pana zdaniem ta instytucja poradzi sobie z tymi wszystkimi wyzwaniami, przed jakimi chcą ją postawić politycy?

ANDRZEJ FRISZKE: Ja ze smutkiem patrzę na to, że IPN został obciążony obowiązkiem lustracyjnym. Kiedy się pojawił ten pomysł, uważałem to za pomysł niedobry i nadal uważam, że to jest bardzo ryzykowna sprawa. Na szczęście projekt prezydencki wprowadza osobny pion lustracyjny. To nie będzie tak, że historycy, którzy mają badać nie tylko agentów, ale i różne organizacje, procesy społeczne, walkę z komunizmem, formy oporu, zostaną oderwani od swoich prac zawodowych, czyli historycznych i zmuszeni do tego żeby stać się śledczymi de facto. Byłoby to jednak bardzo ryzykowne. I dla nich, jako dla młodych badaczy, bo to  doświadczenie by na nich ciążyło przez całe życie, i dla samego procesu. Dlatego, że ci ludzie są w stanie orzekać o charakterze materiału, wyciągać z nich wnioski, ale absolutnie nie są przygotowani do tego żeby wydawać wyroki. A takie wyroki musieliby wydawać i to często w bardzo wątpliwych przypadkach. Pion lustracyjny, który będzie stworzony będzie jednak skupiał przede wszystkim prawników. I to jest zupełnie inna sytuacja. Więc mam nadzieję, że ten pion sobie poradzi. Ale to jest oczywiście wielkie wyzwanie i nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak to będzie wyglądało, kiedy pojawią się konkretne przypadki, konkretne sprawy. Na razie żyjemy w sferze teorii. A za chwilę wejdziemy w sferę praktyki.

POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Panie profesorze, czy biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg lustracji jesteśmy pana zdaniem jako społeczeństwo przygotowani do zmierzenia się z naszą, często bolesną przeszłością?

ANDRZEJ FRISZKE: To znaczy bolesną przeszłością pewnych ludzi. Na podstawie swoich  badań, znajomości materiałów, ja jestem spokojny o przyszłość. Oczywiście o poszczególnych osobach poddanych lustracji, bardziej znanych i mniej znanych i często całkowicie anonimowych, bo ta ustawa obejmuje mnóstwo ludzi anonimowych, właśnie dziennikarzy, pracowników naukowych nieznanych opinii publicznej, znanych wyłącznie w swoich wąskich kręgach, różne czasem przykre rzeczy zostaną ujawnione. Zostaną ujawnione również i dramaty. Bo nie raz były to dramaty.  Te akta będą dostępne też i dla dziennikarzy. W tym sensie ta ustawa będzie miała pewien plus, dlatego że pokaże jak PRL i różne jego mechanizmy nacisków naruszały dobro człowieka, zachęcały do moralnej kompromitacji również zwykłych, szeregowych ludzi.