• Rusza rok Josepha Conrada Korzeniowskiego
  • Audio2.14 MB
  • 23.02.2007

Sesje naukowe, wystawy, filmy i koncerty towarzyszyć będą obchodom Roku Josepha Conrada Korzeniowskiego, ogłoszonego z okazji 150 rocznicy urodzin pisarza. Jubileusz, został na wniosek Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wpisany do kalendarza rocznic UNESCO na 2007 rok. Uroczysta inauguracja Roku Conrada odbędzie się 28 lutego na Zamku Królewskim w Warszawie.
Organizatorami obchodów są Instytut Adama Mickiewicza i Polskie Towarzystwo Conradowskie. Z jego przewodniczącym, znawca twórczości Conrada – prof. Zdzisławem Najderem rozmawiała Halina Ostas.


HALINA OSTAS: Panie profesorze, dlaczego to ze strony Polski wyszła inicjatywa wpisania rocznicy urodzin Josepha Conrada Korzeniowskiego do kalendarza rocznic UNESCO?

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Dlatego, że Conrad był polskiego pochodzenia. Był bardzo związany rodzinnie i intelektualnie z kulturą polską. Do końca życia zachował zresztą nazwisko,  Conrad Korzeniowski w paszporcie. To jest oczywiste, że chcemy go uczcić, bo od nas wyszedł. Miał wspaniałych rodziców. Jego ojciec był bardzo wybitnym działaczem niepodległościowym, twórcą idei rządu narodowego w 1863 roku. On także zasługuje na wspomnienie. Conrad był w Polsce wysoko cenionym pisarzem dla. Witał go jako autora-rodaka Stefan Żeromski. Później przez cały okres II Rzeczpospolitej Conrad był pisarzem czytanym, omawianym, mnóstwo wierszy o nim pisano. Jego obecność w życiu kulturalnym II Rzeczypospolitej była bardzo ważna. A potem stał się pisarzem pokolenia AK-owskiego, pisarzem kultowym powiedziałoby się dzisiaj, ideologiem wierności. Dlatego też był po wojnie po 1945 roku bardzo ostro atakowany, przez pięć lat był właściwie pisarzem zakazanym, bo był także wrogiem rewolucji, bardzo krytycznie nastawionym do Rosji. Część jego dzieł nie mogła być w Polsce drukowana aż do 90-go roku.

HALINA OSTAS: Panie profesorze, ale paradoksalnie w Polsce twórczość Josepha Conrada jest mniej znana niż w Ameryce, we Francji, w Anglii.

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Teraz tak. Jak ja sięgam do dyskusji nawet ograniczonych przez cenzurę w latach 50-tych, 60-tych w polskiej prasie literackiej to Conrada było dużo. Młodzież licealna bardzo lubiła się na ten temat wypowiadać. Był wtedy pisarzem żywym. Teraz zajęliśmy się chyba, tak myślę, modernizacją, doganianiem cywilizacji, zarabianiem pieniędzy, oczekiwaniem  natychmiastowych skutków. Ten typ literatury, który reprezentuje Conrad jest w tej chwili po prostu niemodny.

HALINA OSTAS: Mimo, że Conrad był przecież prekursorem literatury bardzo nowoczesnej.

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: On był jednym z twórców nowoczesnej prozy. To, że „Lord Jim” ukazał się w 1900 roku to jest bardzo symboliczne. To jest taka powieść, bez której nie można sobie wyobrazić mnóstwa innych powieści XX-wiecznych, zaczynając od książek Wiliama Fokkera, największego kontynuatora Conrada i dlatego Conrad jest dzisiaj czytany. Jego trzeba czytać, bo znajdują w nim klucz. W „Tajnym agencie” znajduję klucz do zjawiska prowokacji politycznej, międzynarodowego terroryzmu, przenikania się świata, wywrotowców politycznych ze światem policji. „Nostromo” jest taką wielką powieścią o roli kapitału głównie amerykańskiego, niszczącej roli tego kapitału w Ameryce Łacińskiej i jest powieścią kultową tam.  „Jądro ciemności” jest najważniejszym utworem (mówiąc w uproszczeniu) antykolonialnym. To jakoś nas w tej chwili widocznie mało obchodzi. I myślę, że trochę jest taka zniechęcona reakcja po okresie wielkiej popularności Conrada, która Conrada trochę – powiedziałbym – ‘upupiła’ jako pisarza morskiego, jako pisarza heroicznego, a to jest ogromne uproszczenie.

HALINA OSTAS: Czy zatem zdaniem pana profesora  te wydarzenia, które łączą się z obchodami Roku Conradowskiego w Polsce, ale przecież także na świecie, spopularyzują jego twórczość i jego fascynującą biografię?

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Mam nadzieję, że przynajmniej zwrócą na niego uwagę. A czy czytelnicy zechcą go czytać, to nie wiem, bo to także zależy od wydawców. Jak się pójdzie do księgarni w Warszawie, dostanie jakiegokolwiek utworu Conrada poza „Lordem Jimem” i „Jądrem ciemności” jest niezwykle trudne, bo tego nie ma w obiegu. Tutaj podaż mogłaby stworzyć popyt dlatego, że jak powiadam na lotniskach i dworcach Zachodniej Europy czy w Niemczech, czy w Anglii czy we Francji czy w Hiszpanii, tego Conrada można kupić. A w Polsce nie.

HALINA OSTAS: Był pan organizatorem wielu sesji  międzynarodowych poświęconych właśnie twórczości Conrada i paradoksalnie chyba spotkały się one z ogromnym zainteresowaniem na świecie, mniej w Polsce.

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Te sesje wyrobiły sobie już wśród naukowców na całym świecie dobrą reputację, one były w Gdańsku, w Krakowie, w Opolu. Nie miałem żadnego kłopotu z zapraszaniem najwybitniejszych znawców Conrada. Także udało się wyrobić pewna tradycję, która mam nadzieję będzie kontynuowana

HALINA OSTAS: I powiedzmy na koniec, panie profesorze czy uda się także stworzyć w Berdyczowie, gdzie urodził się Korzeniowski muzeum poświęcone jego rodzinie. Wiem, że Towarzystwo, którym pan kieruje, od 9-ciu lat czyni takie starania.

PROF. ZDZISŁAW NAJDER: Staramy się jak dotychczas bez skutku. Teraz pan redaktor Masłoń z "Rzeczpospolitej” pytał mnie czy ja się nie boję, że Ukraińcy w ogóle powiedzą, że to jest ukraiński pisarz. Powiedziałem, świetnie, niech powiedzą, on się urodził na Ukrainie, jest najbardziej znanym na świecie człowiekiem urodzonym na Ukrainie. Niech to zauważą, też o niego zadbają. Ja się o niego nie boję.