W ramach cyklu imprez organizowanych przez warszawski Dom Spotkań z Historią odbyła się dyskusja panelowa poświęcona historii polskiej inteligencji. O tym, jaka dziś jest polska inteligencja z jednym z jej uczestników – prof. Jerzym Jedlickim - rozmawia Joanna Kędzierska.
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Kim jest dzisiejszy inteligent? Czy to pracownik korporacji, dobrze wykwalifikowany, który jednak nie bierze udziału w tzw. kulturze wysokiej? Czy może nauczyciel, którego na uczestnictwo w tej kulturze nie stać?
PROF. JERZY JEDLICKI: Według mnie inteligentem jest w szerszym rozumieniu ten, kto ma dyplom uniwersytecki czy dyplom wyższej uczelni i zajmuje się zawodowo wykorzystywaniem swoich kwalifikacji. A w węższym znaczeniu to będzie człowiek, który bierze udział w debacie publicznej na temat spraw wykraczających poza jego zawodowy rewir. To nie znaczy, że będzie mógł odpowiadać w sprawach, na których się nie zna, a raczej, że swoje umiejętności, kompetencje i pełen prestiż, który zdobył w swoim zawodzie, będzie wykorzystywał w publicznej debacie. Poczucie odpowiedzialności za kraj jest - jak sądzę - taką cechą przydaną tej klasy. To nie znaczy bynajmniej, że posiada ją każdy, kto socjologicznie rzecz biorąc do inteligencji należy, ale jest to jej rdzenna funkcja czy powinność.
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Jaka według pana jest kondycja dzisiejszej polskiej inteligencji?
PROF. JERZY JEDLICKI: Kiepska jest ta kondycja oczywiście, dlatego że warunki rynkowej konkurencji i zalew kultury masowej, zwłaszcza kultury rozrywkowej to są warunki, do których inteligencja, zwłaszcza starsza, jest nieprzystosowana i nie bardzo się umie w niej odnaleźć. Niewątpliwie materialna kondycja inteligencji poprawia się w ostatnich latach, ale zarówno nędza naszej obecnej polityki, poziom jej dyskursu oficjalnego, masowa kultura jak i wreszcie zaciekła konkurencja i rywalizacja o posady, o kariery, o dobra konsumpcyjne itd. to są nowe warunki, do których inteligencja być może stopniowo się przystosuje, ale nie wiem czy nie będzie to z uszczerbkiem dla jej funkcji ideowej, dyskursywnej.
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: A jaką rolę widzi pan dla dzisiejszej inteligencji, która żyje właśnie w takich warunkach, która ściera się z kulturą masową i która, tak jak pan powiedział, jest zalewana przez falę konsumpcjonizmu?
PROF. JERZY JEDLICKI: Sądzę, że przede wszystkim ta inteligencja powinna się umieć zorganizować. I trochę to potrafi, bowiem wiadomo z badań, że w stowarzyszeniach pozarządowych, które się tworzą do bardzo różnych celów, przede wszystkim aktywna jest warstwa inteligencka. Jednak powinna ona jeszcze organizować się w obronie własnych interesów. I tutaj nie wykazuje szczególnej zaradności, jak również nie umiała stworzyć czy obronić własnej partii, stronnictwa. Niewątpliwie taką partią, wyraziście inteligencką, była Unia Wolności, później przekształcona w Partię Demokratyczną. Ale jak wiadomo zeszła do poziomu poparcia w wysokości jednego procenta. Być może się odrodzi, są tego pewne sygnały, ale na razie jest mało bardzo widoczna. To jest dla mnie przykład pewnej niezdolności inteligencji do stworzenia stronnictwa, które by wyrażało jej szczególne, swoiste interesy i postawy. Coś podobnego zaszło po I wojnie światowej, kiedy Polska uzyskała niepodległość. Inteligencja się rozproszyła na rozmaite ruchy prawicowe, lewicowe, centrowe itd. i obsługiwała wszystkie możliwe partie, nie umiejąc stworzyć takiej, która by na przykład postawiła sprawy oświaty i edukacji jako główny punkt swojego programu.
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Które z wartości inteligencji przedwojennej są kultywowane przez dzisiejszą inteligencję?
PROF. JERZY JEDLICKI: Niektóre z przedwojennych, starych cech inteligenckich, na przykład takie inteligenckie poczucie przyzwoitości, honoru, wstydu, czasami dzisiaj wydaje się być strasznie czymś staroświeckim i niefunkcjonalnym. Trzeba starać się wytworzyć jakiś nowszy katalog wartości. Nie całkiem nowy, bo sądzę, że przyzwoitość obowiązuje w każdej epoce historycznej, ale trochę uwspółcześniony. Moje pokolenie ma już spore trudności w przekazywaniu dzieciom i wnukom tego, w czym my zostaliśmy wychowani. Przekaz międzypokoleniowy - domowy - był główną formą ciągłości kultury. Dzisiaj tak już chyba nie jest. Ten kanon jest teraz znacznie mniej przepustowy.