• Czy z polskich miast znikną symbole komunistycznej dyktatury?
  • Audio2.17 MB
  • 08.05.2007

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiada, że z polskich miast i ulic znikną symbole komunistycznej dyktatury. Resort kończy pracę nad ustawą o miejscach pamięci narodowej. Ewa Plisiecka i Michał Strzałkowski rozmawiają z dr Jarosławem Gdańskim, historykiem, red. nacz. pisma "Inne oblicza historii"  

POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Mamy połączenie z historykiem dr Jarosławem Gdańskim, redaktorem naczelnym pisma „Inne oblicze historii”. Czy takie usuwanie śladów po Armii Czerwonej czy śladów po systemie komunistycznym w Polsce, jakie proponuje w ustawie Ministerstwo Kultury, przyniesie jakiś skutek?  Czy usunięcie tych symboli będzie miało jakichś wpływ na naszą pamięć historyczną?

DR JAROSŁAW GDAŃSKI: Nie wiem czy będzie to miało wpływ na pamięć historyczną Polaków, natomiast na pewno wpłynie na obecną pamięć, a zwłaszcza na stosunki międzynarodowe, gdyż takie decyzje, nawet jeżeli one są słuszne w rozumieniu naszego kraju, na pewno zaognią sytuację międzynarodową. A Rosjanie wykorzystają to do działań nie tylko politycznych, ale i gospodarczych, kulturalnych, a zwłaszcza informacyjnych. Putin też przygotowuje przecież ustawę, że ma powołać specjalną komórkę zajmującą się utrzymywaniem wręcz i opieką nad tymi pomnikami, nad tymi miejscami pamięci, które są w krajach pozarosyjskich.

POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: A dlaczego w takim razie Rosja tak nerwowo podchodzi do tego problemu?

DR JAROSŁAW GDAŃSKI: Dlatego, że każde takie miejsce, zwłaszcza pomnik czy cmentarz, jest nie tylko miejscem pamięci czy upamiętnieniem tego, że tam żołnierz radziecki przelewał swoją krew, ale również jest pewnym symbolem obecności w tych krajach przez długie lata takiej a nie innej władzy. Takim sztandarowym pomnikiem w Warszawie jest znany skądinąd pomnik ‘Czterech śpiących’ na Pradze, który przecież został niemalże podarowany narodowi polskiemu przez Związek Radziecki. A z drugiej strony myślę, że chodzi tutaj o rozgraniczenie pomiędzy pomnikami i tablicami upamiętniającymi jakieś czyny, a cmentarzami.  Chcę tylko zauważyć, że na przykład na terenie dzisiejszej Rosji jeżeli są w ogóle są jakieś cmentarze wojenne, to jest ich bardzo mało, gdyż akurat Armia Czerwona nie przywiązywała specjalnej uwagi do pochówku swoich żołnierzy, a tym bardziej żołnierzy przeciwników.

POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: Z drugiej strony - mówił o tym też minister Kazimierz Ujazdowski - ta ustawa miałaby  nie dotyczyć cmentarzy, a tylko takich pomników, jak właśnie ten pomnik Armii Czerwonej na Pradze w Warszawie, o którym pan mówił. I jeszcze jedna rzecz, która odróżnia nas na przykład od Estonii:  u nas, w Polsce, nie ma dużej mniejszości rosyjskiej, tak jak właśnie w Estonii. A to przede wszystkim jednak estońska mniejszość rosyjska jako pierwsza protestowała bardzo ostro przeciwko usunięciu brązowego żołnierza z głównego placu w Tallinie.

DR JAROSŁAW GDAŃSKI: Mniejszość rosyjska w Estonii to jest w ogóle temat na osobną dyskusję, gdyż ona tam stanowi dosyć duży procent. Z tego co pamiętam to jest prawie 40 proc. mieszkańców Estonii. Więc Estończycy muszą się z tym liczyć, a jednocześnie ustawodawstwo Estonii w stosunku do tej mniejszości było dosyć restrykcyjne. Nie należy się temu dziwić, bo Estończycy w ten sposób odreagowywali i 40-ty rok, i potem rok 44 - czyli i utratę niepodległości w wyniku porozumień hitlerowsko-sowieckich, a potem utratę kolejną niepodległości w wyniku ofensywy Armii Czerwonej, i te lata, które naród estoński był praktycznie w niewoli. Polacy mieli jeszcze o tyle dobrze, że istniało jakieś tam samodzielne państwo polskie. Estonia była tylko jedną z republik sowieckich i ja się wcale nie dziwię, że oni w ten sposób starają się odreagować dawne czasy. Musimy się tylko zastanowić, dlaczego akurat teraz zdecydowali się na  zdjęcie tego pomnika, nie na przykład w roku 1991, gdy odzyskiwali niepodległości i kiedy to wszystko byłoby niejako naturalne.