Zdzisław Rachtan "Halny"
Na Wykusie w Górach Świętokrzyskich odbyło się doroczne spotkanie dawnych żołnierzy Armii Krajowej. Jak zawsze była msza polowa i ognisko, przy którym harcerze wysłuchali opowieści dawnych partyzantów. Z Halnym – Zdzisławem Rachtanem, żołnierzem AK od Ponurego i Nurta, rozmawia Paweł Lekki
PAWEŁ LEKKI: W tym roku okazja do spotkania jest szczególnie uroczysta: 50 rocznica powstania zgrupowań partyzanckich Ponury-Nurt i poświęcenia kapliczki, która po dziś dzień stoi na Leśnej Polanie. A więc rok ’57… Jak wyglądały te wasze pierwsze spotkania na Wykusie, bo przecież po wojnie musieliście się rozproszyć?
ZDZISŁAW RACHTAN - "Halny": My byliśmy zgrupowaniem partyzantów w Górach Świętokrzyskich, ale z różnych oddziałów, białych i czerwonych niedobitków, i naturalnie z Armii Krajowej. Jak się wojna skończyła, natychmiast zostaliśmy rozproszeni. Nasz pierwszy dowódca – Ponury - zginął 16 czerwca na ziemi nowogródzkiej w 1944 roku. Muszę powiedzieć, że było ciężko. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu, wszystko się rozlazło, niektórzy poszli do wojska, bo musieli, inni zostali wywiezieni daleko na Wschód, jeszcze inni pozostali na miejscu i walczyli. A byli tacy, jak ja na przykład, że natychmiast ujawniłem się w 1945 roku i teoretycznie powinienem był mieć spokój. Ale z tym to było różnie.
PAWEŁ LEKKI: Właśnie te prześladowania dotknęły wielu żołnierzy Armii Krajowej, takich jak pan. Wspomniał pan choćby o wywózkach na Wschód. Oczywiście mówimy tutaj o represjach ze strony Rosjan i władz komunistycznych w Polsce. Ale mimo to ciągnęło was na Wykus. Ci, którzy mogli, tam przybywali.
ZDZISŁAW RACHTAN: Tak, szczególnie Wykus dla nas był drogi, bo zgrupowanie Nurta miało tam swój początek - i właśnie tam się skończyło wielką obławą i dużymi stratami, ale nas nie rozproszono. A straty były duże, mamy tam dużo mogił. Przed paroma laty harcerze wytyczyli tam szlak po mogiłach leśnych i to jest Partyzancka Droga Krzyżowa. Potem był październik 1956 rok, potem był rok 1957 rok i jeżeli ktoś jeszcze pamięta - był 2 października, kiedy lano studentów. Ale myśmy zdążyli w tym czasie, w 1956 roku, kiedy - jak mówimy - podnieśliśmy się z klęczek, wybudować kapliczkę w lesie. Ni z tego ni z owego, stanęła kapliczka - pomnik, głęboko w lesie świętokrzyskim, która do dzisiaj jest miejscem naszych spotkań.
PAWEŁ LEKKI: I to są spotkania doprawdy niezwykłe, bo przybywa na nie mnóstwo harcerzy. Wy, leśni żołnierze - ci, którzy mogą, którym zdrowie pozwala - zawsze przybywacie. Te gawędy przy ognisku, te wcześniejsze spotkania…
ZDZISŁAW RACHTAN: Tak, ale były jeszcze jodły. My do tych jodeł zawsze tęskniliśmy. Tak dalece nam się starano przeszkodzić, że w którymś momencie, w latach 70-tych Sejm nawet uchwalił ustawę i ten wycinek Wykusu nazwał uroczyskiem i ścisłym rezerwatem. Czyli zabroniono nam palenia tam ognisk, zabroniono śpiewów. Ale przebrnęliśmy to wszystko. Działaliśmy ciągle nieformalnie, ale skutecznie. I tak do dzisiaj. Minęło 50 lat i już nas rzeczywiście bardzo, bardzo niewielu. Ale są rodziny, przyjaciele, więc zbiera się dużo ludzi. Harcerzom oddajemy pałeczkę w sztafecie pokoleń. Oni będą nieśli to, o co myśmy się starali, żeby Armię Krajową i te zdarzenia, tę historię i ludzi, pokazano młodym pokoleniom.
PAWEŁ LEKKI: Z policją współpracujecie dlatego, że przecież wasz pierwszy, chyba najsłynniejszy dowódca Ponury, był przedwojennym policjantem, choć także oficerem Wojska Polskiego. Ale powróćmy do dnia dzisiejszego. Już za kilka godzin na Wykusie znów zapłonie to partyzanckie, teraz chyba bardziej harcerskie ognisko - i znów będzie można usłyszeć wspaniałą gawędę o żołnierzach Gór Świętokrzyskich.
ZDZISŁAW RACHTAN: Tak, właśnie to nas ogromnie cieszy, że jest tu młodzież, młodzież, jeszcze raz młodzież. Bardzo się cieszmy z młodzieży szkolnej z gimnazjów w okolicznych miasteczkach. Przychodzą różne grupy młodych, którzy tak jak my jako szczeniaki, biegali do obozu Langiewicza w Górach Świętokrzyskich, gdzie było źródełko Langiewicza (to jest właśnie miejsce pod Wykusem). Tak jest, legenda dalej będzie trwała: powstańcy 1863 roku, Langiewicz, a potem Armia Krajowa i Ponury.