We Wrocławiu trwa święto kina – VII Międzynarodowy Festiwal Filmowy „Era – nowe horyzonty”. Przez 10 dni pokazanych zostanie ponad 400 filmów z całego świata. Będzie też przegląd kina polskiego: najnowszego i szkoły polskiej. Poza tym spotkania z twórcami, dyskusje, wystawy i koncerty.
Z inicjatorem i dyrektorem artystycznym festiwalu Romanem Gutkiem rozmawia Jola Miszkurka.
ROMAN GUTEK: Najważniejszy jest dla nas międzynarodowy konkurs „Nowe horyzonty”, w którym pokazujemy filmy, które nam wydały się istotne, ciekawe, w ostatnim czasie były naszymi odkryciami. Tymi odkryciami chcemy się dzielić ze znakomitą publicznością. W konkursie pokazujemy filmy mniej znanych twórców. Rolą tego konkursu i festiwalu jest promowanie nazwisk, które wydały nam się interesujące, ciekawe, ale jeszcze nie są na tyle znane, żeby je pokazywać chociażby w sekcji „Panorama kina współczesnego”, a właśnie ten fakt, że film znalazł się w konkursie, pomaga bardzo tym filmom w sensie takim, że gromadzi po prostu bardzo liczną publiczność. I to jest – myślę – duża wartość. I jednocześnie filmy konkursowe są kontrowersyjne, mają dosyć radykalną formę, często poruszają treści, które dla kultury masowej czy dla kina komercyjnego są obcymi tematami. Te filmy budzą bardzo żywe dyskusje. Bardzo dużą wartością jest to, że kino może prowokować do mądrych dyskusji. A te filmy rzeczywiście stawiają pytania, ale do końca na nie nie odpowiadają. Są takie otwarte i dlatego są interesujące.
POLSKIE RADIO DLA ZAGRANICY: I tutaj chyba tłumaczy się tytuł tego festiwalu: „Era-nowe horyzonty”, bo to od początku było pana zamierzeniem, pana ideą - taki festiwal, który będzie promował kino dobre, ambitne, niekoniecznie to najbardziej znane.
ROMAN GUTEK: Tak, oczywiście. Myślę, że też dlatego nasz festiwal wyróżnia się spośród innych festiwali i jest wyrazisty bo konkurs nadaje tą wyrazistość. Taka też powinna być rola festiwali. Bo oczywiście byłoby może prościej, łatwiej, żeby do konkursu dać 18 filmów robionych przez reżyserów o już ustalonej renomie. Ale to nie o to chodzi. My sobie stawiamy troszkę inne zadanie i myślę, że nam się to udaje, bo festiwal gromadzi dużą liczbę widzów. Przypomnę - w ubiegłym roku 118 tys. młodych ludzi oglądało wszystkie filmy. To bardzo cieszy.