-
Odcinek nr 2608
Data emisji 10.02.2007
pobierz »
Autor: Jerzy Janicki
Podczas gdy wieksza czesc rodziny Matysiaków wyruszyla "na miasto", w domu zostaly Wisia Matysiakowa i Danka Grzelakowa. Ich spokojna rozmowe zaklócaja jednak odwiedziny niespodziewanego goscia, którym okazuje sie Feliks Grabowski. Dawny zegarmistrz nie kryje, ze wstapil niejako po drodze, gdyz byl wlasnie na Dobrej z wizyta u Anieli Grzelakowej. Ma ze soba list adresowany do niezyjacego juz pierwszego meza Danki – Bronka Grzelaka, który zostal przyslany na dawny adres jej tescia - Wojtka Grzelaka. Próbujac dociec, kto jest nadawca i jakie mial intencje, Danka zaglebia sie w tresc listu. Tymczasem Wisia zabawia rozmowa swojego goscia. Grabowski skarzy sie na oziebienie swoich, tak niegdys serdecznych, stosunków z Aniela. Niestety, wplyw na to miala na pewno jej znajomosc z bezdomnym z ogródków dzialkowych – Pawelkiem. Obecnosc tego mezczyzny drazni i irytuje Feliksa. Zreszta nawet dzis panowie scieli sie ze soba dyskutujac w sprawie zmiany nazewnictwa niektórych warszawskich ulic. Nie sposób przeciez zgodzic sie z opinia , ze Ludwik Warynski nie jest godny patronowac jednej ze stolecznych ulic. Trudno dzis zreszta jednoznacznie rozstrzygnac, czy i jakie pamiatki poprzedniej epoki zasluguja na pozytywna badz negatywna ocene. Najlepszymi tego rodzaju przykladami sa Palac Kultury i Nauki czy pierwszy warszawski supersam, który wlasnie niedawno przestal istniec. Spojrzawszy na zegarek Grabowski przypomina sobie o swojej dzisiejszej wizycie u lekarza. Musi koniecznie natychmiast wyjsc, by zdazyc na tomografie zoladka, na które to badanie mial wyznaczony dzis termin. Wypusciwszy goscia Matysiakowa postanawia zagladnac do pochlonietej listem szwagierki. Jak sie okazuje, list zawiera zaproszenie dla Bronka na uroczystosc odsloniecia w Bieszczadach pomnika zubra. Ma to byc forma podziekowania za zaangazowanie Grzelaka w podjetej przed laty pierwszej akcji sprowadzenia w Bieszczady zubrów z Puszczy Niepolomickiej. Niestety, zaproszenie jest spóznione, gdyz Bronek nie zyje juz od ponad dwudziestu lat. Moze jednak pojechalby inny milosnik przyrody – Józio… Opowiadanie Danki zostaje przerwane przez dzwonek do drzwi. Po ich otwarciu kobiety nie moga wyjsc ze zdziwienia. To Iwona Raczkowa, której nie widziano na Dobrej od ladnych kilku miesiecy. Sasiadka tlumaczy sie, ze dluzszy czas przebywala za granica i dopiero przed kilku dniami wrócila do Warszawy. Jej wyglad wskazuje jednak na to, ze wyjazd wyraznie jej sluzyl. Iwona nie ukrywa, ze potrzebuje pomocy Stacha Matysiaka, gdyz tylko on móglby podszkolic ja w dziedzinie muzyki powaznej. Juz po chwili okazuje sie, co jest powodem naglego zainteresowania tym tematem. Raczkowa poznala przypadkiem pewnego starszego pana, z którym ostatnio coraz czesciej sie spotyka. Jest on zapalonym melomanem, dla którego sztuka muzyczna nie ma zadnych tajemnic. W takiej sytuacji kobieta nie moze sobie pozwolic, by wyjsc przy nim na kompletnego laika. Nie kryje, ze jest zachwycona zarówno samym panem Mateuszem, jak i swiatem, który przed nia otworzyl. Zrobi wszystko, by tylko mu zaimponowac. Na razie jednak prosi sasiadki o dyskrecje.
-
Odcinek nr 2607
Data emisji 03.02.2007
pobierz »
Autor: Dzennet Poltorzycka
Z nieoczekiwana wizyta wpadl na Dobra Józio Grzelak. Bedac akurat w poblizu, postanowil odwiedzic dawno niewidzianych krewnych. Teraz przy herbacie i malym poczestunku przygotowanym przez Dorote postanowil zwierzyc sie Gienkom ze swoich radosci i smutków. Nie ukrywa, ze jest nieco zaniepokojony nowa sympatia Adama, z która ten wybiera sie na studniówke. Grzelak nie wiedzac nic o tej dziewczynie, nie jest w stanie obdarzyc jej swoim zaufaniem. Z rozmowy wynika jednak, ze to córka Elzbiety – Joasia Szymucha, a za nia Gienek moze reczyc w stu procentach. Szkoda, ze nie ma Justyny, bo ta na pewno potwierdzilaby slowa ojca, jednakze dziewczyna udala sie wlasnie do „Zachety”, gdzie ma miejsce wystawa sztuki nowoczesnej. Nie da sie ukryc, ze ten rodzaj malarstwa nie dosc, ze daleko odbiegl juz od sztuki „klasycznej”, to nawet w pewnym sensie wypacza jej zalozenia. Syn Danki ma jednak w tej chwili o wiele wieksze zmartwienia. Waza sie przeciez losy unikalnego przyrodniczo zakatka Puszczy Augustowskiej jakim jest Dolina Rozpudy. Wydaje sie, ze jej los zostal juz przesadzony przez lokalne wladze Augustowa i ministra srodowiska, którzy chca, by wlasnie w tym miejscu przebiegala ruchliwa autostrada. Józio zdaje sobie sprawe, ze inwestycja ta przyniesie niewyobrazalne szkody dla srodowiska naturalnego, których nie bedzie mozna w zaden sposób zrekompensowac. Cóz jednak mozna zrobic, skoro nawet przepisy ustawy o ochronie przyrody nie stanowia wlasciwej gwarancji bezpieczenstwa ekologicznego. Dalsze narzekania przerywa dzwonek do drzwi. To dozorczyni, która przyszla by umówic sie z Dorota na sprzatanie. Zagadnieta przez Matysiaków chetnie opowiada o swoich planach malzenskich. Oznajmia, ze jej slub z Edwardem odbedzie sie prawdopodobnie w marcu, a najdalej na Swieta Wielkanocne. Z wydarzeniem tym wiaza sie jednak problemy, które juz od jakiegos czasu spedzaja Pojemnickiej sen z powiek. Najwazniejszym jest brak jakiejkolwiek kreacji, w której mozna by sie godnie zaprezentowac w tym uroczystym dniu w Urzedzie Stanu Cywilnego. Matysiakowa natychmiast oferuje swoja pomoc. Jest pewna, ze w jej szafie znajdzie sie jakis kostium, który bedzie pasowal na jej sasiadke. Uszczesliwiona Lola wreszcie przypomina sobie o prawdziwym celu swojej wizyty. Ma przeciez dla Matysiaków przesylke, która zupelnie niedawno zostawil u niej listonosz. Po jej wyjsciu malzonkowie postanawiaja zajrzec do srodka. Okazuje sie, ze to obiecane fotografie, które mieli przeslac panstwo Holzowie z Niemiec. Wbrew oczekiwaniom nie sa to zdjecia z ubieglorocznego pobytu malzonków we Frankfurcie. To fotosy Gienka i Elzbiety z lat 80-tych, gdy razem mieszkali w NRD. Do Doroty nie dociera jednakze, ze to tylko zapomniane obrazy sprzed wielu lat. Jej chorobliwa zazdrosc doprowadza ja wrecz do wscieklosci. Nie umiejac sie pohamowac ciska w meza absurdalnymi zarzutami. Jest przekonana, ze Gienek zamiast niej kocha nadal swoja pierwsza zone. Domowa awanture przerywa wejscie Wisi, której zrozpaczona Dorota postanawia zwierzyc sie ze swojego wyimaginowanego problemu. Wisia zaskoczona reakcja szwagierki twardo postanawia, ze zabierze ja do siebie do mieszkania. Jest to, jej zdaniem jedyny sposób, aby w spokojnej rozmowie wyciszyc roztrzesiona kobiete. Matysiak pozostawszy sam w domu decyduje sie wykorzystac chwile spokoju. Dzwoni wiec do Elzbiety, by poinformowac ja o swiezo otrzymanych, wspólnych fotografiach. Nie ukrywa, ze chcialby je jakos doreczyc swojej bylej zonie. Szymucha sugeruje, by dokonal tego osobiscie.
-
Odcinek nr 2606
Data emisji 27.01.2007
pobierz »
Autorzy:Dzennet Poltorzycka
Justyna zdajac sobie sprawe, ze z jej kuzynka dzieje sie ostatnio cos bardzo niedobrego, próbuje powaznie z nia porozmawiac. Chce ja uswiadomic, ze zdaje sobie sprawe z jej ostatnich wybryków. Nie jest przeciez tajemnica, ze ostatnimi czasy Malgosia zamiast uczyc sie do sesji, wlóczy sie po miescie, naduzywajac przy tym alkoholu. Tak sie sklada, ze Justyna widziala kuzynke równiez dzis, i nie byl to krzepiacy widok. Piekarska pila wino w jakiejs restauracji w dosc nieciekawym towarzystwie. Matysiakówna nie kryje, ze martwi sie o Malgosie, gdyz boi sie, ze moze ona swoim zachowaniem narobic sobie nie lada klopotów. Trzeba przeciez pomyslec co bedzie, gdy o wszystkim dowiedza sie rodzice. Niestety, do Malgosi nie docieraja zadne racjonalne argumenty. Bedac nadal rozzalona uwaza, ze jej zycie bez Marka nie ma zadnego sensu. Uwaza, ze jej cierpienia nikt nie jest w stanie zrozumiec, bo przeciez caly swiat sprzysiagl sie przeciwko niej. Justyna widzac, ze na razie raczej nic nie wskóra proponuje przechadzke po miescie. W momencie kiedy dziewczyny wychodza dzwoni wlasnie telefon. Jak sie okazuje to panstwo Schulzowie z Niemiec – przyjaciele Gienka jeszcze z czasów jego pobytu w NRD. Informuja Matysiaka, o zamiarze przeslania mu zdjec zrobionych podczas wizyty Gienków w lecie w ich domu. Telefon ten wywoluje przyplyw wspomnien u malzonków. Dorota musi przyznac, ze nie czula sie w Niemczech zbyt dobrze ze wzgledu swoja slaba znajomosc jezyka niemieckiego. Dzis jednak tryska optymizmem, którego nic nie jest w stanie zaklócic – nawet kipiaca zupa zalewajaca wlasnie kuchenke. Okazuje sie bowiem, ze to juz za trzy tygodnie zacznie prace w swojej nowej szkole na Saskiej Kepie. To napawa ja pozytywna energia, której trudno dzis nie zauwazyc. Gienek jednakze próbuje sprowadzic zone na ziemie. Jest przeciez jeszcze spólka z Raczkami, a o tej sprawie tez trzeba pamietac. Malzenska pogawedke przerywa nagle dzwonek do drzwi, na dzwiek którego Matysiak postanawia przezornie zaszyc sie w sypialni. Gosciem okazuje sie Aniela Grzelakowa, która nie kryje radosci z widoku Doroty, gdyz to wlasnie do niej przyszla po pomoc. Zagadnieta, zwierza sie ze swoich nielichych problemów. Wnuczka Malinka pozostawiona pod jej opieka sprawia jej niestety coraz wieksze problemy wychowawcze. Nie dosc, ze nie chce sie uczyc, to w dodatku staje sie coraz bardziej nieposluszna. Jej zachowanie zarówno w szkole jak i w domu jest ostatnio wrecz karygodne. Doszlo do tego, ze przylapano ja niedawno w szkole na paleniu papierosów w meskiej ubikacji. Rozzalona Grzelakowa nie ma pojecia, jak ma sie zachowac w sytuacji, w której czuje sie kompletnie bezradna. Moze tylko podejrzewac, iz przyczyna zachowania wnuczki jest fascynacja chlopakiem, wywodzacym sie z podejrzanych kregów. Ostatnia nadzieja Anieli jest Dorota, która swoim autorytetem i spokojna rozmowa moze jeszcze odmienic zachowanie dziewczynki. Do rozmowy dolacza wkrótce Wisia, która przyszla pomóc w przygotowaniu obiadu. Wdowa po Wojtku Grzelaku jest jednak zbyt przygnebiona by swoja historie powtarzac po raz drugi, dlatego wymigujac sie domowymi obowiazkami postanawia sie pozegnac. Po jej wyjsciu rozmowa schodzi na temat planów malzenskich dozorcy domu przy Dobrej. Wszystko wskazuje na to, ze Edward i Lola juz w najblizszym czasie stana na slubnym kobiercu. Nagle uwage kobiet przykuwaja dwa piekne golebie, które przysiadly akurat na balustradzie balkonu. Ich widok przypomina szwagierkom o tragedii w Chorzowie, która miala miejsce prawie rok temu, a której nieodlacznym symbolem na zawsze pozostana wlasnie golebie. Chwile zadumy brutalnie przerywa zapach przypalajacej sie zapiekanki. Gospodyni rusza wiec do kuchni, by ratowac obiad.
-
Odcinek nr 2605
Data emisji 20.01.2007
pobierz »
Autor: Jerzy Janicki
Na sobotnie popoludnie swoje wizyty zapowiedzieli Tadeusz Szymkowski i dozorca domu przy Dobrej. Pod nieobecnosc gospodarzy oczekuja na nich Wisia i Stach. Matysiakowa w rozmowach z mezem nie ukrywa swojego zdenerwowania z powodu odwiedzin sasiada. Zdaje sobie sprawe, iz Szymkowski znów bedzie z nia poruszal tematy dotyczace jego prywatnego zycia. Nie jest jej to na reke, tym bardziej, ze jest przeciez powierniczka Stelli, a tym samym zna jej gleboko skrywane tajemnice. Z drugiej strony zal jej zarówno dziewczyny, jak i samego Tadeusza, któremu zycie nie szczedzi zmartwien. W dodatku zna w szczególach przebieg pewnego incydentu, który mial miejsce w czasie, gdy Stella nie wrócila na noc do domu i ma powazne obawy, ze wlasnie tej sprawy dotyczyc moze rozmowa z Szymkowskim. Wie, ze te noc spedzila ona ze swoim kochankiem – masazysta Filipem. Wisia zdaje sobie sprawe, ze nie moze byc lojalna równoczesnie wobec obu stron. Niestety, wiecej czasu na zastanawianie sie nie ma, gdyz u drzwi stoi juz sam Szymkowski. Bez zbednych wstepów postanawia on od razu przejsc do rzeczy. Zgodnie z najgorszymi obawami Wisi próbuje wyciagnac od niej informacje dotyczace przebiegu feralnej nocy, która Stella spedzila poza domem. Ku jej glebokiemu zdziwieniu sasiad zna jednak zupelnie inna wersje zdarzen. Jest przekonany, ze jego ukochana spedzila ten czas w szpitalu przy lózku kolegi z pracy, którego zycie na skutek jego próby samobójczej bylo powaznie zagrozone. Matysiakowa wybawia chwilowo z opresji dozorca, który przyszedl wlasnie do Stacha omówic z nim jakas wazna sprawe. Niestety, Tadeusz nie rezygnuje tak latwo i kiedy tylko pan Edward znika w pokoju Stacha nadal intensywnie napiera na Wisie. Ta, nie majac juz innego wyjscia, potwierdza wreszcie jego falszywa wersje zdarzen. Opuszczajac mieszkanie Szymkowski nie kryje swojego zadowolenia. Wreszcie moze oddychac spokojnie, bo - jak mu sie wydaje - teraz juz wie, ze jego ukochana nigdy go nie zdradzila. Tymczasem w drugim pokoju toczy sie spokojnie meska rozmowa miedzy Stachem a dozorca. Pan Edzio jest dziwnie speszony i, wbrew swoim zwyczajom, krepuje sie wyznac, z czym przyszedl. Wreszcie osmielony przez Matysiaka zwierza sie ze swoich planów malzenskich. Teraz, kiedy pani Lola uzyskala wreszcie rozwód zamierza sformalizowac jak najszybciej swój zwiazek. Jest tylko jedna przeszkoda – niezwykle odlegle terminy w Urzedzie Stanu Cywilnego. Ale i na to przyszly pan mlody znalazl sposób. Zapowiedzial mianowicie, ze jego swiadkiem ma byc znany warszawski artysta – Stanislaw Matysiak. Zgodnie z wersja Klimczuka jest to czlowiek niezwykle zapracowany, który moze stawic sie jedynie w najblizszym czasie, gdyz potem wyjezdza w trase koncertowa. Postawiony pod sciana Matysiak nie jest zachwycony pomyslem dozorcy.
-
Odcinek nr 2604
Data emisji 13.01.2007
pobierz »
Autor: Dzennet Poltorzycka
Z przyjacielska wizyta na Dobrej zjawila sie Iza Jedrzejczakowa. Postanowila bowiem wybrac sie do Doroty, aby podziekowac jej za wynajecie mieszkania po cioci Karolinie, w którym wraz z mezem bedzie na razie mieszkac. Rozmowe miedzy kobietami przerywa telefon. To Malgosia Piekarska, która próbuje skontaktowac sie z Justyna. Niestety, nic z tego nie bedzie, gdyz dziewczyna nie dosc, ze znajduje sie poza domem to w dodatku nie zabrala ze soba komórki. Dorota ma jednak zle przeczucia – jej zdaniem Malgosia moze byc pod wplywem alkoholu. Na razie jednak kobiety wracaja do przerwanej rozmowy. Jedrzejczakowa, jak juz wczesniej obiecala, bedzie starala sie pomóc w zalozeniu spólki Raczków i Matysiaków. Przynajmniej na razie, bo kto wie czy niedlugo nie przeprowadzi sie z mezem do Krakowa. Teraz przyszla przedstawic Dorocie wszystkie warunki formalne, jakie trzeba bedzie spelnic zakladajac firme. Priorytetowa sprawa jest nazwa lokalu, której wymyslenie nie jest wcale takim latwym zadaniem, jak mogloby sie wydawac. Do rozmowy dolacza wkrótce Wisia, która przyszla przywitac sie z gosciem. Niestety, Dorota musi wyjsc – umówila sie na miescie z Gienkiem i nie moze tego odwolac. To nawet dobrze sie sklada, gdyz Jedrzejczakowa chcialaby poplotkowac o prywatnych sprawach Tadeusza Szymkowskiego. Nie ukrywa, ze nie darzy sympatia Stelli i ma o niej jak najgorsze zdanie. To jasne, ze zdecydowanie bardziej niz jej bratem zainteresowana jest jego portfelem. Z radoscia powitalaby wiec powrót na Dobra swojej dawnej bratowej – Oli Szymkowskiej. Zdaniem Matysiakowej nie ma na to jednak zbyt wielkich szans. Pogawedke przerywa dzwonek do drzwi. Gospodyni nie moze uwierzyc wlasnym oczom. Przeciez to Magda Prusinska – córka Zosi i Antka Borkiewiczów, która od lat mieszka z rodzina w Austrii. Teraz przyjechala razem z Marysia i mala Zosia do Warszawy, czym na pewno sprawila osamotnionemu Antoniemu niesamowita radosc. Magda stara sie usprawiedliwic postepowanie Marysi, która przed samym Nowym Rokiem wyjechala do Austrii zostawiajac Antka samego w Warszawie. Nie ma sie co dziwic, ze nie wytrzymala napietej atmosfery w domu. Teraz trzeba jednak byc dobrej mysli – po wyjezdzie narzeczonej Jacka na pewno wszystko sie ulozy. Kobietom nie jest jednak dane spokojnie porozmawiac, gdyz wlasnie wpadl na chwile Tomek Piekarski. Magda dowiedziawszy sie od niego, ze Kasia jest w domu postanawia natychmiast sie z nia przywitac. Piekarski jest rozczarowany – myslal, ze zastanie jeszcze siostre Szymkowskiego, ale ta wyszla juz od Matysiaków jakis czas temu. Ktos przeciez musi mu pomóc odkrecic te sprawe spadkowa, która rozpetal jego brat Mietek. Matysiakowa korzystajac z okazji próbuje naciagnac ziecia na rozmowe o jego córkach. Stara sie mu uswiadomic, ze tak naprawde pochloniety praca niewiele wie o swoich dzieciach. Tomek jednakze nie dajac sobie nic powiedziec gwaltownie zaprzecza.